Filiżanka najprawdziwszej irańskiej herbaty czekała już na mnie, abym mogła posłuchać opowieści z kamienicy na wrocławskich Hubach. Martyna i Paweł opowiedzieli mi o swojej pasji do podróżowania, remoncie i poszukwaniu tego wymarzonego mieszkania w centrum miasta... przeprowadzając się z domu z ogrodem!
Kasia Kwiecień: Przeprowadziliście się do mieszkania w kamienicy z... domu. Za zazwyczaj ścieżka wiedzie na odwrót. Co Was skłoniło do takiej decyzji?
Paweł: To jest dobre pytanie... Decyzja o budowie domu była podjęta naszym zdaniem zbyt pochopnie, bez głębszej analizy. Wylądowaliśmy na typowej polskiej wsi bez infrastruktury, z jednym słabym sklepem i 25 km od wrocławskiego Rynku. Wszędzie było daleko, każdy wyjazd to wyprawa, a my chcieliśmy jednak uczestniczyć w życiu towarzysko-społecznym. Doszło już do takich paradoksów, że znajomi nie chcieli przyjechać, bo odległość, a rodzice także rzadko odwiedzali nas z racji kilometrów i czasu dojazdu. I to, co najważniejsze, przy dzisiejszym tempie życia, pracy, która wypełnia cały dzień - posiadanie domu z ogrodem to wieczna praca przy utrzymaniu go w dobrym stanie. Czyli praca, praca i dużo pracy.... Generalnie potrzebny byłby ktoś na etat np. ogrodnika. Żeby nie było, że tylko narzekam, dom też ma swoje plusy, ale po głębszej analizie i wypisaniu "plusów dodatnich i ujemnych" wyszło, że dla nas lepsze będzie duże mieszkanie w centrum. Po pierwsze po to, aby zmniejszyć ilość pracy, skrócić dojazdy i wykorzystanie samochodów, a co za tym idzie ograniczyć ogromne koszty eksploatacji i utrzymania dwóch aut, które dziennie robiły od 50 do 70 km na jedno. Codzienna jazda samochodem po 70 km drogami, gdzie jest bardzo duży ruch jak na trasie Wrocław - Oleśnica, a dodatkowo AOW było także dosyć ryzykowne z racji ewentualnego wypadku szczególnie zimą itp...
W mieście możemy korzystać z rowerow, taxi, skutera, porszać się pieszo czy MPK, czyli mamy wiele możliwości przemieszczania się. Mamy blisko sklep, lekarza, aptekę i inne usługi dostępne bez użycia samochodu.
widok z mieszkania
Ciekawą obserwacją jest też jakość powietrza. Ja osobiście uważam, że latem na wsi jest super powietrze, ale zimą kiedy wszyscy zaczynają palić w piecach, to my w centrum miasta mamy je lepsze.
Moją osobistą obserwacją jest tzw. strach społeczny. Po prawie 6 latach na wsi, za ogrodzeniem, z alarmem i garażem człowiek staje się strachliwy i np. jak idzie chodnikiem w dużym mieście, a z przeciwka zjawia się ktoś... dziwny/inny/obcy to zmieniamy stronę ulicy, boimy się... Ciężko to wyjaśnić, ale dom daje poczucie innego bezpieczeństwa, bardzo złudnego. Po prostu zaczynamy bać się obcych, to moje subiektywne odczucie. Polecam także nauczyć sie traktowania przestrzeni miejskiej z jej wszystkimi atrakcjami jako dodatkowego pokoju w mieszkaniu... :)
A jak na ten pomysł z przenosinami do miasta zareagowali najbliżsi? Przyjaciele, rodzina?
Tutaj będzie dużo śmiechu, bo opinii pojawiło się mnóstwo, a do tego każda inna... Na pewno rozwodzą się i sprzedają, co ja teraz powiem rodzinie, że już nie macie domu pod Wrocławiem... To chyba był element prestiżu 🙂 generalnie mało kto nas rozumiał. Jednak po czasie spotkaliśmy kilka osób, które zrobiło to samo lub zgadzali się z nami co do decyzji.
Czego szukaliście w mieszkaniu? Jakie było Wasze wyobrażenie tego idealnego M?
Moja żona Martyna zawsze marzyła o mieszkaniu w starej kamienicy, a ja już niekoniecznie. Chciałem nowe, z podziemnym garażem i winda itp... Więc zaczęliśmy i takie oglądać. Zobaczyliśmy w sumie około 50 mieszkań nowych, starych, do remontu, kamienic i innych. Ciągle czegoś brakowało: to cena za duża, to za duży remont, lokalizacja słaba, brak oryginalnych elementów, bo ładniejsze są panele z sieciowki, więc deski dawno spalone w piecu, o drzwiach już nie wspomnę. Na koniec nic nie mieliśmy kupionego, z domu musieliśmy się wyprowadzić i trafiliśmy do małego pokoju, który udostępnili nam znajomi. I tak u nich spędziliśmy 3 miesiące. Moja żona nie poddawała się i szukała dalej, dzień za dniem, po pracy to samo oglądanie mieszkań po 2 lub 3. Ja już się poddałem i zacząłem szukać wygodnego miejsca pod mostem 😄. Martyna powiedziała pewnego dnia: "chodź, zobaczymy jeszcze jedno mieszkanie w kamienicy, ostatnie." No dobra... i tak trafiliśmy na Huby.
I trafiliście na... oryginalne drzwi, podłogi, ale także dość osobliwą wykładzinę na ścianach ;) Opowiedzcie trochę o początkach!
Pamiętam jak dziś. Idziemy... W głowie myślę "szybko zobaczymy i uciekamy, czyli jak co dzień". A tu kamienica, wyremontowana z zewnątrz. Może pięknych detali nie ma, ale zawsze to nowa elewacja, dach itp... Wchodzimy, a tutaj klatka... Czysta, bez zapachów, ale do remontu! W głowie... Co za ruina, jak pokazać rodzinie, znajomym, że zamieniliśmy nowy dom na stare mieszkanie z odpadającym tynkiem na klatce... Dramat. Śmiałem się głęboko w głowie. Zobaczyliśmy mieszkanie, w którym mieszkali mili starsi Państwo, którzy... Uwaga... Wybudowali dom na wsi i chcą sprzedać mieszkanie, aby ostatecznie przenieść się na wieś. Przed wejściem należało ubrać na buty foliowe worki znane nam ze szpitali, na ścianach w holu była bordowa wykładzina podłogowa. Tak podlogowa!!!! Tapety w różnych kolorach, kominek z prawdziwej cegły a w środku... grzejnik jako palenisko, rury od ogrzewania przebiegaly np. przez środek ściany i takie tam. Jednak mieszkanie było zadbane jak na swój stary sposób i miało największe skarby.... Czyli oryginalne deski, drzwi wejściowe z metalową klapką Briefe, oryginalne drzwi wewnętrzne z witrażami. Jak to powiedzieli nasi znajomi trzeba było mieć wyobraźnię, aby zobaczyć tutaj potencjał. Nam się spodobało i kupiliśmy 93-metrowe mieszkanie z dużą piwnica na wrocławskich Hubach. Jego największe zalety to: oryginalne elementy, wysokość pomieszczeń 3:20, dwustronność z dwoma balkonami i to co najważniejsze! Lokalizacja, czyli blisko do MPK, sklepów, ale na tyle daleko, że jest kompletna cisza i nie słychać żadnych odgłosów tramwaju, choć mamy do niego na nogach jakieś 5 minut.
remont i zdjęcia mieszkania przy zakupie
A sam remont? Jak przebiegał?
Remont przebiegał sprawnie i szybko, ponieważ mieliśmy ekpię trzech budowlańców, którzy spali także w mieszkaniu, więc wykorzystanie czasu do pracy było idealne. Remont wspominam dobrze, było szybko, sprawnie i bez problemów. Postanowilśmy wszystko pomalować na biało i zastosować białe grzejniki wykończone białą płytą (nie podobają mi sie te klasyczne z deweloperki białe z falowanej płyty).
Właściwie nie zmienialiście układu pomieszczeń, ale jednak sprawiliście, że część pomieszczeń stała się bardziej przestronna. Co dokładnie zrobiliście?
Dokonaliśmy kilku ważnych zmian. Pierwsza z nich dotyczyła dość ciemnej kuchni z dużą spiżarnią. Zabierała ona sporo powierzchni użytkowej kuchni. Po doświadczeniu mieszkania w domu, gdzie mieliśmy otwarty salon z kuchnią, marzyła mi się kuchnia zamknięta, wydzielona. Z prostej przyczyny - zapachów gotowania. Jedna mała jajecznica w takiej otwartej przestrzeni powoduje, że musisz cały dom wywietrzyć, a mając oddzielną kuchnię mogę zamknąć drzwi, ugotować, zjeść i na koniec wywietrzyć tylko jedno pomieszczenie. W mieszkaniu zdecydowaliśmy się także zburzyć ścianę do spiżarni, aby ją zmiejszyć i przez to działanie mogliśmy uzyskać miejsce na stół przy którym teraz jemy posiłki w kuchni.
ciekawe rozwiązanie w kuchni - szkło na ścianie - łatwe w utrzymaniu czystości na co dzień
W spiżarni zrobiliśmy regał na słoiki, pralkę i suszarkę do prania. Ma ona także funkcjonalne okno.
Kolejnym ważnym elementem było powiększenie holu, który teraz ma dużą powierzchnię i daje poczucie przestrzeni. Kosztem tej zmiany była rezygnacja z czwartego pokoju, który był ciemny ze "ślepym" oknem. Choć korzystali z niego poprzedni właścicele, nam w tej formie zupełnie nie był potrzebny. Reszta pozostała bez większych metamorfoz, tylko została odnowiona nowymi tynkami, wszędzie białe kolory, odkryliśmy też orygnalną cegłę. Zabraliśmy się za cyklinowanie zabytkowej podłogi, odnowienie drzwi łącznie z witrażami (nie wiem czy są oryginalne, czy to polski wymysł lat np. 80-tych, ale według naszej oceny pasują do wnętrza). Wstawiliśmy także nowoczesne szklane drzwi w czarnej ramie, które tworzą wiatrołap ratujący nam temperaturę w mieszkaniu zimą. Ciekawą opcją jest zainstalowany w naszym starym mieszkaniu centralny odkurzacz z 11-metrową rurą ssacą. Dzięki niemu możemy odkurzać bez hałasu, a całe brudne powietrze trafia na zewnątrz przez tzw. ślepą ścianę, a nie z powrotem do mieszkania.
Gdzie się urządzaliście?
Tutaj sprawa była jasna i wiedzieliśmy, czego chcemy. W kuchni meble na wymiar, metalowy stół z krzesłami przywieziony kiedyś z włoskiej małej firmy, łóżko w sypialni kupione w małej polskiej firmie, szafy-komody w internecie. Mieliśmy także swoje stare meble, jak jedna komoda i fotel. Kilka lamp kupilismy z fabryki i zrobiliśmy w nich tylko nową instalację elektryczną. W salonie znalazło się miejsce pod szafkę TV własnego projektu i rzeczy wykonane przez kilku rzemieślników. Stół w salonie także według mojego projektu i stworzenia.
Perłami są także dwa dywany: jeden kupiony na tradycyjnym targu, przywieziony z Omanu z naszej wyprawy pod namiot (spanie na dziko na plażach tego mało oczywistego kraju to coś niesamowitego), drugi to z kolei spełnienie moich marzeń o dywanie z Persji. Klasyk zakupiony w Teheranie podczas wyprawy do Iranu.
Dużo podróżujecie. Jakie są Wasze ulubione mieszkaniowe pamiątki z podróży?
W każdej podróży staramy sie kupić jakiś drobiazg, który możemy powiesić na ścianie w salonie, aby przypominał te wspaniałe chwile. Moją najlepszą pamiątką z podróży jest oczywiście dywan z Iranu, ale też bumerang z Sydney, drewniana maska z Rarotongii, maska z Jamajki czy metalowy słonik-uchwyt do szafki z Tajlandii. Razem z Martyną ukochalismy sobie też Chorwację, więc nie mogło zabraknąć obrazków z niej.
A gdzie widzieliście do tej pory najciekawsze kamienice?
Barcelona, Florencja, Rzym, Madryt, oczywiście Wrocław, ale piękne budowle o kamienicznym stylu widzieliśmy nawet w... Teheranie.
Co Was najbardziej zaskoczyło w podróżowaniu?
Wszędzie ludzie są tacy sami i mają takie same potrzeby czy problemy. Człowieka źle może ukształtować np. polityka czy warunki życia, ale każdy po prostu chce być zdrowy, szczęśliwy i bezpieczny.
Krótki kwestionariusz ;)
- We Wrocławiu jesteśmy od: Paweł od 2002 roku, a Martyna od 2006
- W kamienicy mieszkamy od: luty 2015
- Ulubione kamienice we Wrocławiu: Obecnie jedna blisko nas skrzyżowaniu Łódzkiej z Wesołą, właśnie kończą remont
- Ulubione miejsce we Wrocławiu: okrąglak Etno Cafe i parki, Teatr Capitol
- Ulubiona kawiarnia: Okrąglak Etno Cafe
- Warto odwiedzić Wrocław, bo: to otwarte i przyjemne miasto do życia
Paweł i Martyna
Mieszkają we Wrocławiu od 2002 roku i 2006 roku. Paweł uwielbia podróże z plecakiem w mniej zatłoczone miejsca. Martyna kocha wiosnę i lato, kiedy jest ciepło, słonecznie. Bardzo lubi taniec i dobrą książkę. Oboje chętnie przygotowują zdrowe jedzenie wegetariańskie, przyglądają się spektaklom teatralnym i uczestniczą w koncertach. Darzą ogromną miłością Chorwację, najlepiej wyspę, a ostatnio także pewną małą miejscowość, gdzie jest najmniej turystów. Raz w roku starają się chociaż na chwilę pojechać do Italii, aby napić sie cappuccino i zjeść jakiś pyszny makaron.
Archiwalne zdjęcia: Paweł
Pozostałe - mojego autorstwa
Prześlij komentarz