21 lipca 2024

Wyobraźcie sobie, że budzicie się w zacisznym miejscu na Dolnym Śląsku, gdzie z wysokości możecie oglądać zieloną okolicę pijąc filiżankę kawy lub kosztując loklanych przysmaków. Świeradów Zdrój ma na swojej mapie perełkę! Zapraszam do lektury rozmowy z Agnieszką, która stoi za remontem secesyjnego budynku - dawnego pensjonatu. Willa Świeradówka została odnowiona z dbałością o najmniejszy detal, czułością historyczną i gotowością na podjęcie wyzwania, by oddać kilmat epoki, a jednocześnie zapewnić nam wygodne miejsce do odpoczynku z dala od szumu miasta i w pobliżu centrum Świeradowa Zdroju.  




Kasia Kwiecień: Jak trafiłaś na willę?

Agnieszka Urbańska-Bajer: Na willę trafił mój mąż grubo ponad 20 lat temu, gdy schodząc ze szlaku zauroczony tym domem zapukał do jego drzwi i poprosił o nocleg. Siedząc wieczorem na ławce przed budynkiem, podziwiając otoczenie, marzył o tym, jak cudownie byłoby stać się właścicielem tego miejsca i przebywać w nim jak najczęściej. Na realizację tego życzenia przyszło mu czekać wiele lat, ale jak widać, marzenia się spełniają 😊

Powiedz proszę, jaka jest historia tego budynku?

Od zawsze był pensjonatem. Znaleźliśmy fragment starego talerza z pierwszą, historyczną nazwą  „Villa Zauberblick”, który jest tego dowodem. Widzieliśmy również przedwojenny katalog turystyczny w którym pensjonat reklamował swoje usługi chwaląc między innymi wyjątkowe położenie i zawsze czyste powietrze, ze względu na usytuowanie ponad miastem. Po wojnie właścicielem był FWP, a na początku lat 90 trafił do rąk prywatnych. Nie miał szczęścia do właścicieli, aż do 2020 roku, kiedy staliśmy się posiadaczami tej, wówczas mocno już podupadłej, Willi. 



Idąc tropem historii... Kiedyś Penzjon Zauberblick, później Czarodziejka. Opowiedz o swoim pomyśle na Świeradówkę.

Nazwę Świeradówka wymyśliła nasza 6 letnia Córka przysłuchując się rozmowie dorosłych, którzy gorąco dyskutowali i rozważali najróżniejsze warianty nazwy nie mogąc dojść do porozumienia. Geniusz tego małego dziecka polegał na tym, że ona nigdy wcześniej tam nie była, nie mogła więc wiedzieć, że potok płynący zaledwie 100 metrów od willi nosi właśnie tę nazwę. Gdy padła Świeradówka, poczuliśmy, że już nie ma sensu szukać dalej. To jest to!

Podpisując akt notarialny dowiedzieliśmy się od poprzedniej Właścicielki, że dom powstał w czasie, gdy królowała secesja i taki miał pierwotnie wystrój wnętrz. Mój Mąż bardzo się z tego ucieszył, gdyż wychowywał się w starej, secesyjnej kamienicy w dzielnicy gdzie nazwy ulic brzmiały: Chełmońskiego, Grottgera, Kasprzaka, Matejki…  Dlatego właśnie, z szacunkiem do historii i w tym stylu, postanowiliśmy przywrócić mu dawną świetność. Była to dla nas prawdziwa uczta duchowa i trening secesyjnej wrażliwości.

Co takiego pięknego jest w secesji?

W secesji najpiękniejsza jest asymetria, falista kreska i fantazyjne wzory. Najwspanialsze jest jednak to, że styl ten pokazuje, iż wyobraźnia nie ma granic. Kwiatowe motywy również mocno przyciągnęły moją uwagę do tego stylu.

Jednak, by nie stworzyć muzealnych wnętrz, czasem używamy nowszych elementów, ale nie wprowadzamy współczesnych wzorów, ani obrazów.

Dzieła Alfonsa Muchy i Elizabeth Sonrel pod prysznicem, roślinne motywy na płytkach, tapety i materiały Williama Morisa, angielskie tkaniny Tiffany, secesyjne plakaty w ramach – to dla mnie czysta secesja 😊

W tym roku zrobiliśmy założenia ogrodowe również w nawiązaniu do secesji. Znaleść można u nas kuliste kształty cisów, czosnki, mikołajki… Szukamy roślin o kulistym kształcie. Na środkowej skarpie króluje feeria kolorów, ale w pozornie nieuporządkowanym angielskim ogrodzie panuje ład i porządek. Na górnej skarpie natomiast wyłącznie biało kwitnące kwiaty i zielone rośliny, by wyciszyć i uspokoić nieco emocje. Również zainstalowane przez nas latarnie mają kulisty kształt i element liścia akantu nawiązującego do secesji.








Kontynuując wątek renowacji... co było najtrudniejszym etapem remontu, a co najbardziej satysfakcjonującym?

Wszystkie nasze pomysły konserwator zabytków przyjmował z lekkim krytycyzmem, ale i z entuzjazmem, ponieważ odtwarzaliśmy pierwotny wygląd willi. Zdrapywaliśmy wszystkie warstwy farby na podbitce by dotrzeć do oryginalnych kolorów. Ta żywa pistacja to kolor, który jako pierwszy zdobił nasz dom. Również kolor łososiowy na werandach był w oryginale. 

Co było najtrudniejsze? Chyba czas 4 lat. Według niektórych mieliśmy błyskawiczne tempo, ale z naszej perspektywy remont się dłużył i nie miał końca. On nadal trwa! Jednak najważniejsze rzeczy zostały zrobione i powoli dobiega końca. 

W okresie pandemii zdobywanie materiałów graniczyło z cudem. Jako, że odtwarzamy wnętrza z epoki, nie kupujemy materiałów w markecie budowlanym, lecz wyszukujemy je w szczególnych miejscach, również poza granicami kraju. Wymaga to ogromu czasu i cierpliwości, ale jak widać, warte jest poświęceń.

Trudnością jest dla nas również odległość – na co dzień mieszkamy w Poznaniu. Troje naszych starszych dzieci chodzi do szkoły, więc ja wraz z młodszymi dziewczynkami często jestem sama w Świeradówce. Wolnych ekip remontowych na Dolnym Śląsku trzeba ze świecą szukać, więc wszystko co umiemy robić sami, robimy, natomiast pozostali fachowcy przyjeżdżają najczęściej z Wielkopolski.


Widać u Ciebie zamiłowanie do detali, do historycznych dekoracji i historii. Jakie oryginalne elementy się zachowały, a co udało się odtworzyć?

Zachowała się większość oryginalnych okien skrzynkowych i połowa okien na werandach. Część przepróchniałych drewnianych elementów musieliśmy wymieniać u stolarza, wstawiliśmy kilkadziesiąt wybitych szyb, opaliliśmy dziesiątki metrów farby. Werandy zachodnie zachowały się całkowicie, południowe były pozarywane i wiele desek trzeba było wymienić. Na półpiętrach z kolei udało się zachować oryginalne płytki Villeroy&Boch z początku XX wieku.

Odzyskaliśmy też 2 żeliwne kaloryfery – jeden już zdobi apartament Chabrowy, drugi – w żeliwne kwiaty – czeka na swoją kolej. 

Odtworzyliśmy również gipsowe sztukaterie podsufitowe: fasety i rozety. Mamy w planach malowidła sufitowe i ścienne, które były w oryginale – mamy na zdjęciach fragmenty wzorów które ujawniły się w trakcie remontu sufitów.

Zachowały się oryginalne schody z piaskowca na całej klatce schodowej oraz 2 kamienne w jednej z łazienek. 

Naprawiliśmy i wymieniliśmy pokrycie dachu, który posiada czerwoną dachówkę ułożoną w koronkę – jak w oryginale, oraz odtworzyliśmy wszystkie iglice na wieżyczkach i załamaniach dachów. Dodatkowo na dużej wieży umieściliśmy chorągiewkę z datą  „ 1899” – to z tego roku posiadamy najstarszą pocztówkę, na której widać Świeradówkę.



Niesamowite! Chciałabym, żeby wszyscy, którzy stają się właścicielami starych domów czy mieszkań, mieli w sobie tyle siły i zapału oraz szacunku. Również umeblowanie i klimat, który panuje w Willi są wyjątkowe. To prawdziwe perełki, które pokochają miłośnicy kamienic i historycznych budynków!

Udało nam się zdobyć kilka mebli z epoki, jednak łatwo nie jest, gdyż nie chcemy przynieść do domu korników 😊





Twoje ulubione miejsce w Willi?

To zależy… Jeśli potrzebuję spokoju i wyciszenia, siadam w przestronnym salonie apartamentu Grande Verde i otwieram okno. Niczym niezakłócony widok na Sępią Górę jest bezcenny.

Gdy mam ochotę na lampkę wina, wybieram huśtawkę werandy Bella Vista, skąd rozpościera się najpiękniejszy widok na Świeradów.

Kiedy chcę wziąć prysznic, to kieruję kroki do apartamentu Wodecki, gdzie znajduje się największa łazienka w całym domu! Z marmurem Marianny Orańskiej i piaskowanymi szybami w oknie.

Gdy marzę o oglądaniu gwiazd – w Górach Izerskich jest rezerwat ciemnego nieba – wówczas wybieram apartament Estella. To na wysuwanym balkonie dachowym można bez ograniczeń podziwiać konstelacje gwiazd.

Natomiast apartament Chabrowy jest naszym pierwszym „dzieckiem” i do niego należy moje serce.

Od jesieni również sala kominkowa znajduje specjalne miejsce na liście ulubionych miejsc w Willi, gdyż znajduje się w niej przepiękny, oryginalny stylowy piec kaflowy.

Teraz można u Ciebie wynająć apartamenty i wypocząć w Świeradowie Zdroju. Jak wygląda wynajem i co polecasz do obejrzenia w okolicy?

Tak, zapraszamy serdecznie do odwiedzenia naszej Willi. Nie chcąc dzielić zbytnio przestrzeni zdecydowaliśmy, że zachowamy dawny układ pomieszczeń i tak powstało 5 przestronnych, wysokich na 3 metry apartamentów. Ich ponadstandardowa wysokość ma ponoć gwarantować optymalną cyrkulację powietrza i jego właściwą jonizację, co wspomaga regenerujący sen. Każdy posiada własną łazienkę, w pełni wyposażony aneks i w zależności od wielkości 2 lub 4 pokoje. Apartament Grande Verde i Bella Vista posiadają dodatkowo kominki z piaskowca, które umilają jesienno – zimowe wieczory.

Zapraszamy osoby w każdym wieku. Minimalny pobyt to 2 noce, a w okresie wakacyjnym – 3.

Jako, że Świeradów jest uzdrowiskiem, to najważniejszym miejscem, które trzeba odwiedzić jest Dom Zdrojowy z halą spacerową i pijalnią wód – w naszym odczuciu jeden z najpiękniejszych w Polsce. Świeradów jest również miastem 3 wież – o ile Skywalka nie trzeba nikomu przedstawiać, to mamy jeszcze wieżę na Młynicy, ale dla mnie najpiękniejszą wieżą jest ta na Czerniawskiej Kopie.

W Świeradowie są również 3 wodospady i tu Kwisa jest najbardziej popularny, jednak my wolimy wodospad leśny, w którym morsujemy. Trzeci to Poidło – malutki, ale bardzo urokliwy.

W Świeradowie, ze względu na ukształtowanie terenu, mamy najwięcej tras Single tracków. To specjalnie przygotowane, leśne ścieżki tylko dla rowerów, które w połączeniu z czeskimi trasami mają łącznie długość prawie 60 km.

Nie zapominajmy również o kolei gondolowej, która w okresie letnim wwozi turystów do schroniska na Stogu Izerskim, a zimą jest główną atrakcja białego szaleństwa.

Sama Świeradówka leży już na szlaku turystycznym i tak np. w ciągu 1,5 h dotrzecie od nas pieszo do Chatki Górzystów na pyszne naleśniki.



Za co lubisz Dolny Śląsk i swoje okolice?

Dolny Śląsk jest dla mnie osobiście najbardziej tajemniczym, pociągającym i zróżnicowanym regionem Polski. Niesamowita architektura, liczne zabytki, niezwykłe miejsca i specyficzny klimat minionej i przebogatej historii czynią z niego miejsce wyjątkowe. Natomiast same Góry Izerskie ze względu na swoje dziewicze i odosobnione zakątki są nadal nie do końca poznane, a przez to pociągające i ciekawe – za każdym razem inne w zależności od pory roku.

Swoje najbliższe okolice lubię natomiast  za krystalicznie czyste powietrze, szumiącą w potokach krystalicznie czystą wodę i bajeczne widoki. Gdy nie wieje wiatr, po otwarciu okien na werandach można usłyszeć lekki szum górskiego potoku… Świeradówki 😊


Jeśli chcecie zobaczyć akcenty twórczości Alfonsa Muchy, wnętrza urządzone z nawiązaniami do Williama Morrisa czy Gustawa Klimta albo Elisabeth Sonrel - z pewnością zauważycie je w Willi Świeradówka!

Więcej: https://swieradowka.pl/



29 września 2022

Kolorowe podwórka przy ul. Roosevelta we Wrocławiu to przestrzeń, do której zajrzeć chce nie tylko fan murali. Kamienice ozdobione ogromnymi malowidłami i ceramicznymi dekoracjami robią wrażenie - tym bardziej, że prowadzi do nich szereg szarych uliczek Nadodrza. Lokalny folklor uwieczniony przez artystów i mieszkańców, słowa z przesłaniem, a nawet wizerunki lokatorów kamienic i ich czworonożnych przyjaciół... Czego tu nie znajdziecie! 





Musicie wiedzieć, że to nie są zwykłe murale. To nie jest zwykła artystyczna inicjatywa.

➡️ Na ścianach zobaczycie realnych mieszkańców tych kamienic z ich dziećmi, zwierzakami, ulubionymi atrybutami. Tak - jak na co dzień żyją, co więcej, sami w tym malowaniu uczestniczyli!

➡️ Poza tym znajdziecie tam taki miejski przegląd sztuki: od Muchy, przez Mondriana, Van Gogha i Fridę Kahlo.

➡️ Obrazy przyrodnicze, mniej i bardziej abstarkcyjne, a i trochę edukacji o ważnych kobietach nie braknie!

➡️ Jakby tego było mało, ceramiczne ozdoby na budynkach wykonał mieszkaniec jednej z kamienic - pan Zenon Dębowski. 




Podwórka są oglądane przez mnóstwo ludzi z całego świata, wycieczki autokarami się w te wąskie uliczki wciskają i podziwiają dzieło wspólne lokalsów.




Projekt ruszył w 2014 roku za sprawą artysty Mariusza Mikołajka, Witolda Liszkowskiego oraz Jana Mikołajka, a miał w nim swój udział także Ośrodek Kulturalnej Animacji Podwórkowej (OKAP).






Co więcej, mieszkańcy zainstalowali tam też kapsułę czasu - za jakiś czas kolejne pokolenia lokatorów Roosevelta zajrzą do niej i będzie to dla nich niezwykła podróż w czasie!

23 września 2022

Po raz drugi udało nam się z Jackiem złożyć projekt o uzyskanie Mikrograntu i go otrzymać! Tym razem zaproponowaliśmy kamienicowe działania na Nadodrzu – jednej z tych wrocławskich dzielnic, która kamienicami stoi! 

Zależało nam przede wszystkim na poczuciu kamienic w trzech perspektywach: historyczno-architektonicznej, renowacji miejsc, w których żyjemy oraz poznawania lokalnej okolicy i budowania relacji z otoczeniem.


Co zaplanowaliśmy?

Po pierwsze, plebiscyt na najpiękniejszą kamienicę na Nadodrzu. Najpierw mieszkańcy Wrocławia zgłaszali swoje typy, które potem poddaliśmy głosowaniu. Wygrała odnowiona kamienica z ul. Jagiellończyka 24!

Jeśli chcecie, możecie w Barbarze złapać pocztówki z nią (jeśli jeszcze są), albo pobrać tutaj plakat do samodzielnego druku:

Plakat z kamienicą

Ilustrację zwycięskiego budynku wykonała Karolina Krajewska.

A tutaj broszurka z naszego projektu: Kamienice z Nadodrza


Debata: jak dbać o kamienice?

Podczas spotkania w Infopunkcie Nadodrze – Łokietka 5 z Piotrem Pelcem z Pracowni Konserwacji Zabytków i Magdą Old Kafel Story porozmawialiśmy, o tym, jakie skarby kryją kamienice, jak o nie dbać i co jest kluczem do spektakularnej renowacji. Poruszyliśmy m.in. takie wątki:

- Jak się poczuć w kamienicy “jak u siebie”? Co to w ogóle znaczy?

- Jak rozprawić się ze stereotypami?

- Jak zmienia się postrzeganie kamienic i co sprawia, że w niektórych miejscach (także w internecie) przeżywają one swoją drugą młodość?



Goście spotkania:

  • Piotr Pelc - absolwent wydziału Sztuk Pięknych w Toruniu, katedry zabytkoznawstwa i konserwatorstwa. Na co dzień zajmuje się konserwacją dzieł sztuki, a jego działania i realizacje możecie śledzić na stronie Pracownia Konserwacji Zabytków - Piotr Pelc
  • Magda Jarczewska-Bomba - autorka projektu Wrocławskie kafle / / / old kafel story, który w skrócie można opisać słowami: kafle, Wrocław, odkrycia. Wykonane przez nią fotografie kolorowych i wzorzystych kafli zachęcają do wyruszenia w inspirującą podróż po Wrocławiu szlakiem starych kafli ukrytych w kamienicach. Więcej kafli kamienicowych znajdziecie na Jej blogu.

Prowadzenie:

  • Jacek Sterczewski - socjolog, aktywista, mieszkaniec Przedmieścia Oławskiego. Pracownik Infopunktu Nadodrze, gdzie zajmuje się projektami dotyczących rozwoju gospodarczego i społecznego osiedli Wrocławia. Prowadzi bloga i podkast społeczny Lokacje. I mój partner w Mikrograntowych projektach 😊 


Oprócz tego, zorganizowaliśmy też spacer z przewodnikiem, grę miejską, a także warsztaty z malowania kafelków w MaluMika. 


Spacer śladami Breslau

Maciej Wlazło, znany Wam jako Beard of Breslau to człowiek, który o Wrocławiu wie naprawdę dużo! Podczas spaceru, do którego chciało dołączyć grubo ponad 100 osób (WOW, WOW!) odkrywał z nami miejsca, które czają się tuż za rogiem, a na co dzień nie do końca zwracamy na nie uwagę. Tymczasem Nadodrze ze swoimi zaułkami może być bajeczne, zaskakiwać spontanicznymi sąsiedzkimi spotkaniami na podwórku i budzić pytania, czemu niektórym kamienicom się poszczęściło trochę mniej. Spora dawka wiedzy i wrażeń!






Oprócz spacerów między ulicami odwiedziliśmy też pracownię sztukatorską Rafała Kołba.



Warsztaty z malowania kafelków

Wiem, że ten element kamienic kochacie mocno. Wyjątkowe posadzki, płytki naścienne… Zachwycamy się nimi zaglądając przez okienka w drzwiach i spoglądając na klatki schodowe. Podczas warsztatów w MaluMika stworzyliśmy prawdziwe arcydzieła!

Spotkanie zaczęliśmy od wprowadzenia i wyjaśnienia właściwości szkliw oraz technik malowania, aby następnie przejść do pracy! Część osób postawiła na kafelkowe impresje z południa Europy, a inni zainspirowali się naszymi wrocławskimi. 










Gra miejska między kamienicami

Nadodrze najlepiej odkrywać spacerując. W codziennym biegu można jednak przegapić co ciekawsze smaczki, dlatego wraz z Ewą Zielińską (Rykoszetka) stworzyliśmy grę miejską z mapką i sekretnym hasłem. 

Na czym polega ta zabawa?

Podczas gry miejskiej otrzymujecie mapkę z zaznaczonymi punktami i zadaniami do rozwiązania - oczywiście w temacie kamienic! Tropiliśmy detale, literki, odkrywaliśmy podwórka.

Po grze widzieliśmy się na wspólnym, sąsiedzkim pikniku na Placu Świętego Macieja!









Ciągle nie możemy wyjść z podziwu, ile osób było chętnych do udziału w naszych wydarzeniach! Dzięki wielkie 😊


Projekt zrealizowany w ramach programu Mikrogranty.


Pinterest

Instagram

Mieszkanie w kamienicy. Theme by STS.