Wyobraźcie sobie, że budzicie się w zacisznym miejscu na Dolnym Śląsku, gdzie z wysokości możecie oglądać zieloną okolicę pijąc filiżankę kawy lub kosztując loklanych przysmaków. Świeradów Zdrój ma na swojej mapie perełkę! Zapraszam do lektury rozmowy z Agnieszką, która stoi za remontem secesyjnego budynku - dawnego pensjonatu. Willa Świeradówka została odnowiona z dbałością o najmniejszy detal, czułością historyczną i gotowością na podjęcie wyzwania, by oddać kilmat epoki, a jednocześnie zapewnić nam wygodne miejsce do odpoczynku z dala od szumu miasta i w pobliżu centrum Świeradowa Zdroju.
Kasia Kwiecień: Jak trafiłaś na willę?
Agnieszka Urbańska-Bajer: Na willę trafił mój mąż grubo ponad 20 lat temu, gdy schodząc ze szlaku zauroczony tym domem zapukał do jego drzwi i poprosił o nocleg. Siedząc wieczorem na ławce przed budynkiem, podziwiając otoczenie, marzył o tym, jak cudownie byłoby stać się właścicielem tego miejsca i przebywać w nim jak najczęściej. Na realizację tego życzenia przyszło mu czekać wiele lat, ale jak widać, marzenia się spełniają 😊
Powiedz proszę, jaka jest historia tego budynku?
Od zawsze był pensjonatem. Znaleźliśmy fragment starego talerza z pierwszą, historyczną nazwą „Villa Zauberblick”, który jest tego dowodem. Widzieliśmy również przedwojenny katalog turystyczny w którym pensjonat reklamował swoje usługi chwaląc między innymi wyjątkowe położenie i zawsze czyste powietrze, ze względu na usytuowanie ponad miastem. Po wojnie właścicielem był FWP, a na początku lat 90 trafił do rąk prywatnych. Nie miał szczęścia do właścicieli, aż do 2020 roku, kiedy staliśmy się posiadaczami tej, wówczas mocno już podupadłej, Willi.
Idąc tropem historii... Kiedyś Penzjon Zauberblick, później Czarodziejka. Opowiedz o swoim pomyśle na Świeradówkę.
Nazwę Świeradówka wymyśliła nasza 6 letnia Córka przysłuchując się rozmowie dorosłych, którzy gorąco dyskutowali i rozważali najróżniejsze warianty nazwy nie mogąc dojść do porozumienia. Geniusz tego małego dziecka polegał na tym, że ona nigdy wcześniej tam nie była, nie mogła więc wiedzieć, że potok płynący zaledwie 100 metrów od willi nosi właśnie tę nazwę. Gdy padła Świeradówka, poczuliśmy, że już nie ma sensu szukać dalej. To jest to!
Podpisując akt notarialny dowiedzieliśmy się od poprzedniej Właścicielki, że dom powstał w czasie, gdy królowała secesja i taki miał pierwotnie wystrój wnętrz. Mój Mąż bardzo się z tego ucieszył, gdyż wychowywał się w starej, secesyjnej kamienicy w dzielnicy gdzie nazwy ulic brzmiały: Chełmońskiego, Grottgera, Kasprzaka, Matejki… Dlatego właśnie, z szacunkiem do historii i w tym stylu, postanowiliśmy przywrócić mu dawną świetność. Była to dla nas prawdziwa uczta duchowa i trening secesyjnej wrażliwości.
Co takiego pięknego jest w secesji?
W secesji najpiękniejsza jest asymetria, falista kreska i fantazyjne wzory. Najwspanialsze jest jednak to, że styl ten pokazuje, iż wyobraźnia nie ma granic. Kwiatowe motywy również mocno przyciągnęły moją uwagę do tego stylu.
Jednak, by nie stworzyć muzealnych wnętrz, czasem używamy nowszych elementów, ale nie wprowadzamy współczesnych wzorów, ani obrazów.
Dzieła Alfonsa Muchy i Elizabeth Sonrel pod prysznicem, roślinne motywy na płytkach, tapety i materiały Williama Morisa, angielskie tkaniny Tiffany, secesyjne plakaty w ramach – to dla mnie czysta secesja 😊
W tym roku zrobiliśmy założenia ogrodowe również w nawiązaniu do secesji. Znaleść można u nas kuliste kształty cisów, czosnki, mikołajki… Szukamy roślin o kulistym kształcie. Na środkowej skarpie króluje feeria kolorów, ale w pozornie nieuporządkowanym angielskim ogrodzie panuje ład i porządek. Na górnej skarpie natomiast wyłącznie biało kwitnące kwiaty i zielone rośliny, by wyciszyć i uspokoić nieco emocje. Również zainstalowane przez nas latarnie mają kulisty kształt i element liścia akantu nawiązującego do secesji.
Kontynuując wątek renowacji... co było najtrudniejszym etapem remontu, a co najbardziej satysfakcjonującym?
Wszystkie nasze pomysły konserwator zabytków przyjmował z lekkim krytycyzmem, ale i z entuzjazmem, ponieważ odtwarzaliśmy pierwotny wygląd willi. Zdrapywaliśmy wszystkie warstwy farby na podbitce by dotrzeć do oryginalnych kolorów. Ta żywa pistacja to kolor, który jako pierwszy zdobił nasz dom. Również kolor łososiowy na werandach był w oryginale.
Co było najtrudniejsze? Chyba czas 4 lat. Według niektórych mieliśmy błyskawiczne tempo, ale z naszej perspektywy remont się dłużył i nie miał końca. On nadal trwa! Jednak najważniejsze rzeczy zostały zrobione i powoli dobiega końca.
W okresie pandemii zdobywanie materiałów graniczyło z cudem. Jako, że odtwarzamy wnętrza z epoki, nie kupujemy materiałów w markecie budowlanym, lecz wyszukujemy je w szczególnych miejscach, również poza granicami kraju. Wymaga to ogromu czasu i cierpliwości, ale jak widać, warte jest poświęceń.
Trudnością jest dla nas również odległość – na co dzień mieszkamy w Poznaniu. Troje naszych starszych dzieci chodzi do szkoły, więc ja wraz z młodszymi dziewczynkami często jestem sama w Świeradówce. Wolnych ekip remontowych na Dolnym Śląsku trzeba ze świecą szukać, więc wszystko co umiemy robić sami, robimy, natomiast pozostali fachowcy przyjeżdżają najczęściej z Wielkopolski.
Widać u Ciebie zamiłowanie do detali, do historycznych dekoracji i historii. Jakie oryginalne elementy się zachowały, a co udało się odtworzyć?
Zachowała się większość oryginalnych okien skrzynkowych i połowa okien na werandach. Część przepróchniałych drewnianych elementów musieliśmy wymieniać u stolarza, wstawiliśmy kilkadziesiąt wybitych szyb, opaliliśmy dziesiątki metrów farby. Werandy zachodnie zachowały się całkowicie, południowe były pozarywane i wiele desek trzeba było wymienić. Na półpiętrach z kolei udało się zachować oryginalne płytki Villeroy&Boch z początku XX wieku.
Odzyskaliśmy też 2 żeliwne kaloryfery – jeden już zdobi apartament Chabrowy, drugi – w żeliwne kwiaty – czeka na swoją kolej.
Odtworzyliśmy również gipsowe sztukaterie podsufitowe: fasety i rozety. Mamy w planach malowidła sufitowe i ścienne, które były w oryginale – mamy na zdjęciach fragmenty wzorów które ujawniły się w trakcie remontu sufitów.
Zachowały się oryginalne schody z piaskowca na całej klatce schodowej oraz 2 kamienne w jednej z łazienek.
Naprawiliśmy i wymieniliśmy pokrycie dachu, który posiada czerwoną dachówkę ułożoną w koronkę – jak w oryginale, oraz odtworzyliśmy wszystkie iglice na wieżyczkach i załamaniach dachów. Dodatkowo na dużej wieży umieściliśmy chorągiewkę z datą „ 1899” – to z tego roku posiadamy najstarszą pocztówkę, na której widać Świeradówkę.
Niesamowite! Chciałabym, żeby wszyscy, którzy stają się właścicielami starych domów czy mieszkań, mieli w sobie tyle siły i zapału oraz szacunku. Również umeblowanie i klimat, który panuje w Willi są wyjątkowe. To prawdziwe perełki, które pokochają miłośnicy kamienic i historycznych budynków!
Udało nam się zdobyć kilka mebli z epoki, jednak łatwo nie jest, gdyż nie chcemy przynieść do domu korników 😊
Twoje ulubione miejsce w Willi?
To zależy… Jeśli potrzebuję spokoju i wyciszenia, siadam w przestronnym salonie apartamentu Grande Verde i otwieram okno. Niczym niezakłócony widok na Sępią Górę jest bezcenny.
Gdy mam ochotę na lampkę wina, wybieram huśtawkę werandy Bella Vista, skąd rozpościera się najpiękniejszy widok na Świeradów.
Kiedy chcę wziąć prysznic, to kieruję kroki do apartamentu Wodecki, gdzie znajduje się największa łazienka w całym domu! Z marmurem Marianny Orańskiej i piaskowanymi szybami w oknie.
Gdy marzę o oglądaniu gwiazd – w Górach Izerskich jest rezerwat ciemnego nieba – wówczas wybieram apartament Estella. To na wysuwanym balkonie dachowym można bez ograniczeń podziwiać konstelacje gwiazd.
Natomiast apartament Chabrowy jest naszym pierwszym „dzieckiem” i do niego należy moje serce.
Od jesieni również sala kominkowa znajduje specjalne miejsce na liście ulubionych miejsc w Willi, gdyż znajduje się w niej przepiękny, oryginalny stylowy piec kaflowy.
Teraz można u Ciebie wynająć apartamenty i wypocząć w Świeradowie Zdroju. Jak wygląda wynajem i co polecasz do obejrzenia w okolicy?
Tak, zapraszamy serdecznie do odwiedzenia naszej Willi. Nie chcąc dzielić zbytnio przestrzeni zdecydowaliśmy, że zachowamy dawny układ pomieszczeń i tak powstało 5 przestronnych, wysokich na 3 metry apartamentów. Ich ponadstandardowa wysokość ma ponoć gwarantować optymalną cyrkulację powietrza i jego właściwą jonizację, co wspomaga regenerujący sen. Każdy posiada własną łazienkę, w pełni wyposażony aneks i w zależności od wielkości 2 lub 4 pokoje. Apartament Grande Verde i Bella Vista posiadają dodatkowo kominki z piaskowca, które umilają jesienno – zimowe wieczory.
Zapraszamy osoby w każdym wieku. Minimalny pobyt to 2 noce, a w okresie wakacyjnym – 3.
Jako, że Świeradów jest uzdrowiskiem, to najważniejszym miejscem, które trzeba odwiedzić jest Dom Zdrojowy z halą spacerową i pijalnią wód – w naszym odczuciu jeden z najpiękniejszych w Polsce. Świeradów jest również miastem 3 wież – o ile Skywalka nie trzeba nikomu przedstawiać, to mamy jeszcze wieżę na Młynicy, ale dla mnie najpiękniejszą wieżą jest ta na Czerniawskiej Kopie.
W Świeradowie są również 3 wodospady i tu Kwisa jest najbardziej popularny, jednak my wolimy wodospad leśny, w którym morsujemy. Trzeci to Poidło – malutki, ale bardzo urokliwy.
W Świeradowie, ze względu na ukształtowanie terenu, mamy najwięcej tras Single tracków. To specjalnie przygotowane, leśne ścieżki tylko dla rowerów, które w połączeniu z czeskimi trasami mają łącznie długość prawie 60 km.
Nie zapominajmy również o kolei gondolowej, która w okresie letnim wwozi turystów do schroniska na Stogu Izerskim, a zimą jest główną atrakcja białego szaleństwa.
Sama Świeradówka leży już na szlaku turystycznym i tak np. w ciągu 1,5 h dotrzecie od nas pieszo do Chatki Górzystów na pyszne naleśniki.
Za co lubisz Dolny Śląsk i swoje okolice?
Dolny Śląsk jest dla mnie osobiście najbardziej tajemniczym, pociągającym i zróżnicowanym regionem Polski. Niesamowita architektura, liczne zabytki, niezwykłe miejsca i specyficzny klimat minionej i przebogatej historii czynią z niego miejsce wyjątkowe. Natomiast same Góry Izerskie ze względu na swoje dziewicze i odosobnione zakątki są nadal nie do końca poznane, a przez to pociągające i ciekawe – za każdym razem inne w zależności od pory roku.
Swoje najbliższe okolice lubię natomiast za krystalicznie czyste powietrze, szumiącą w potokach krystalicznie czystą wodę i bajeczne widoki. Gdy nie wieje wiatr, po otwarciu okien na werandach można usłyszeć lekki szum górskiego potoku… Świeradówki 😊
Jeśli chcecie zobaczyć akcenty twórczości Alfonsa Muchy, wnętrza urządzone z nawiązaniami do Williama Morrisa czy Gustawa Klimta albo Elisabeth Sonrel - z pewnością zauważycie je w Willi Świeradówka!
Więcej: https://swieradowka.pl/
Prześlij komentarz