28 sierpnia 2018



Premiera! Przed Wami pierwszy wywiad! O mieszkaniu w kamienicy, półtorarocznych poszukiwaniach i estetyce opowiada Magda, którą znacie z duetu Kaszamanna Studio.


Kasia Kwiecień: Mieszkanie w kamienicy - jaka była Twoja wizja? O czym marzyłaś?


Magda: Na pewno chcieliśmy, żeby mieszkanie było wysokie i żeby było jak najwięcej starych elementów. A wszystko inne urodziło się w trakcie. Oczywiście, miałam zapisane milion inspiracji i każde mieszkanie, które oglądaliśmy, w myślach meblowałam. Jak się szuka mieszkania, to normalne staje się, że w ramach relaksu jeździ się np. do Ikei, ale dopiero to właściwe mieszkanie zweryfikowało, jak to będzie.



Historie kamienicznych mieszkań zawsze skrywają jakieś niespodzianki. Jak wyglądały Twoje poszukiwania?


Mieszkania szukaliśmy 1,5 roku. Agenci nieruchomości nie do końca potrafili wyczuć nasze potrzeby. To udało nam się kupić po generalnym remoncie. Poprzedni właściciel zajmował się zawodowo sprzedażą mieszkań, dlatego kupił jedno duże mieszkanie od miasta, podzielił je na dwa i wyremontował wnętrza do takiego etapu, że można było wstawić meble i zamieszkać. Mój mąż oglądał to mieszkanie pół roku wcześniej, ale było znacznie droższe. Z resztą - wiesz - jak już szukasz swoich czterech kątów, to w pewnym momencie masz wrażenie, że znasz już wszystkie dostępne nieruchomości na rynku w danym momencie.

I właśnie ten sprzedawca miał jeszcze inne mieszkanie, które bardzo nam się podobało, ale ta kamienica była do wyburzenia - tak stwierdził nadzór budowlany. On tam włożył już pieniądze i zamroził je na jakiś czas, aby sprawę wyjaśnić. I w związku z tym znacznie obniżył cenę naszego mieszkania. Mój mąż śledząc ogłoszenia znalazł je właśnie jeszcze raz i powiedział <<ja to mieszkanie oglądałem, ale nawet nie chciałem ci nic mówić, bo nie było nas na niego stać, ale teraz… jest. Co ty na to?>> Powiedziałam, jest super, i od razu zadzwoniliśmy do agentki, która się nim zajmowała. Mogliśmy je zobaczyć tylko o godzinie 22. To był czwartek. Oglądaliśmy je, po czym w sobotę zapadła decyzja, że to będzie nasz dom.

A rozważaliście mieszkania nie w kamienicy?


Oglądaliśmy mieszkanie na Kurkowej, w podobnej cenie, znacznie mniejsze, w stanie deweloperskim. Poważnie je rozważaliśmy, nawet podpisaliśmy rezerwację, ale zgodnie stwierdziliśmy, że aż tak nam się nie śpieszy, a poza tym, nie chcieliśmy jednak rezygnować z tego, co ma w sobie kamienica. Jakie szczęście, że nie wzięliśmy tej Kurkowej!






A inne mieszkania?


Bardzo podobało nam się też mieszkanie na Kościuszki, z tym, że sprzedająca nie chciała zejść z ceny, twierdziła, że ono jest w stanie do wprowadzenia się, a tam były m.in. wybrzuszone, zalane panele. Myślę, że tak się miało wydarzyć, że musieliśmy czekać 1,5 roku  na nasze M.

W sumie, lekką ręką, oglądaliśmy chyba 100 mieszkań. Znaliśmy niemal każdą kamienicę w tym mieście, w której były mieszkania do sprzedania. Tak dużo się nauczyliśmy o kamienicach w tym czasie! Przecież prawie kupiliśmy mieszkanie w kamienicy do wyburzenia. A stan techniczny budynku nie jest pierwszą rzeczą, którą sprawdzasz. Skąd masz wiedzieć, że nadzór budowlany zgłosił ją do rozbiórki. Nauczyliśmy się , żeby zawsze zapytać we wspólnocie, jaki jest stan budynku, jakie wykonano remonty, co jest planowane, jak wysoki jest fundusz remontowy.


Czy były jakieś elementy w tych mieszkaniach, które Ci się szczególnie spodobały? Które chciałaś mieć w swoim?


Przyznam szczerze, że nie przyglądałam się im z tej perspektywy. Gdzieś tam pojawiały się kaflowe piece, koza, ale to nie były dla mnie rzeczy “must have”. Na pewno drewniana podłoga, pobielone stiuki i duże drzwi, ale nic poza tym.






Jakimi głównymi kryteriami się kierowałaś?


Bardzo nam zależało na jak największej ilości starych elementów. Nasze założenie to były drewniana podłoga (podobno pod naszymi panelami są), drzwi i stiuki. Te dwa ostatnie mamy, więc odhaczone! Drzwi czekają jeszcze na odrestaurowanie, ale mają swój klimat, dlatego nam to nie przeszkadza. Kiedyś, jak przymierzymy się do remontu, to na pewno ściągniemy podłogę i zobaczymy, co tam jest.

Co do metrażu - rozglądaliśmy się za mieszkaniem na dłużej, więc ok. 50-70 metrów. Żeby wystarczyło, gdy np. rodzina się powiększy. Zależało nam też na bliskiej odległości do rynku. Niekoniecznie w samym centrum, ale żebyśmy mogli dotrzeć tam bez wielkiej wyprawy, bez samochodu, a nie 7 środkami transportu z przesiadkami.


I udało się. Powiedziałaś wcześniej, że mieszkanie właściwie było gotowe do zamieszkania.


Tak! Naprawdę, to mieszkanie było prawie w takim stanie jak teraz. Zmieniliśmy listwy przy podłodze, bo były plastikowe, a chcieliśmy takie białe, skuliśmy ścianę i się wprowadziliśmy. To nie był duży remont. Wydaliśmy pieniądze na kuchnię i meble. To wszystko.

Kamieniczne wnętrza to częste niespodzianki. Czy coś poszło nie tak?


Hmm… nasz pierwszy fakap w tym mieszkaniu pojawił się, gdy postanowiliśmy odkryć cegłę. Na tej ścianie był wtedy położony regips, więc kiedy przyszła ekipa i zdjęli go, okazało się, że poprzednia ekipa w środku tej ściany poprowadziła rurę od ogrzewania. Nagle w środku ściany nasze oczy ujrzały dziurę z rurą!

Zastanawialiśmy się, co z tym zrobić. Skuliśmy wszystko, jest cegła i ta dziura. Całą noc głowiliśmy się z mężem, jak rozwiązać ten problem. Wymyśliliśmy, że tę dziurę trzeba podkuć jeszcze głębiej, a rurę włożyć w ścianę. Na Allegro znaleźliśmy lico z cegły niemieckiej i to zakryliśmy.

A jak długo trwał cały proces zbijania ścian?


Około tygodnia. Plus kolejne dwa tygodnie wszystko opadało. Cały sufit był rudy. Cegła była czyszczona, ale my nie chcieliśmy, żeby wyglądała jak nowa, idealna. Podoba nam się taki charakter i smak tego, co ma długą historię. Nasz sąsiad przyszedł kiedyś z wykrywaczem metalu, bo podobno często się zdarza w kamienicach, że w cegłach jakaś rodzina mogła ukryć swoje skarby, np. biżuterię. Ale nic takiego nie znaleźliśmy. Chyba, że jest tam gdzieś ukryty list lub zdjęcia ;) Może przy kolejnym remoncie coś takiego odkryjemy!






Czyli pierwszy problem pojawił się przy cegle, a czy coś jeszcze sprawiło trudności?


Kupując to mieszkanie, mieliśmy już wszystkie przyłącza do kuchni. I tu pojawia się drugi fakap. Poprzedni właściciel powiedział, że wszystko jest przygotowane pod indukcję, więc tak też zamówiliśmy sprzęty. Przy montażu okazało się, że nie ma tutaj nic do indukcji. To nie jest kwestia innego przyłącza czy kabelka. Żeby mieć indukcję, musisz mieć siłę, a żeby to zrobić, trzeba iść do Tauronu i poczekać na to co najmniej miesiąc, a dodatkowo uzyskać pozwolenia. Sporo nas to kosztowało (kable, wymiana liczników, wszystko co było potrzebne do indukcji). A to było trudne, bo masz zapięty na ostatni guzik budżet, a tu się okazuje, że pojawiają się dodatkowe koszty. Przez około 1,5 miesiąca mieszkaliśmy tutaj bez płyty indukcyjnej.

W międzyczasie kot nam jeszcze ubił tę płytę indukcyjną. Nad nią jest jego szafka z jedzeniem, a Czesiek zepchnął słoik, który wypadł na tę płytę. Ale cóż, dom jest do życia, a nie tylko oglądania.

Poza tym, już pomijając takie bardzo techniczne rzeczy, przy remoncie zwyczajnie trzeba być kreatywnym, bo można wydać fortunę, a można też kombinować i urządzić mieszkanie za rozsądne pieniądze w naprawdę fajnym stylu. Szczególnie, jeśli pojawiają się nieprzewidziane wydatki.

A było coś, czego się obawiałaś?


Wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie w kamienicy, na 5 piętrze. To był budynek, który z trzech stron nie sąsiadował z żadnym innym. W tym mieszkaniu było tak strasznie zimno! Płaciliśmy bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie, nad nami nikt nie mieszkał (zajmowaliśmy najwyższe mieszkanie) pod nami ludzie zbytnio nie grzali. Mimo tego, że mieliśmy włączone ogrzewanie cały czas, to mieliśmy chyba 17 stopni w sypialni. Ja spałam we flanelowej piżamie, pod dwiema kołdrami i w szlafroku oraz trzech parach skarpet. Bardzo bałam się, że taka sytuacja przytrafi się też w naszym mieszkaniu. A tu już nie ma odwrotu. Kupione, nasze! Na szczęście tak się nie wydarzyło :)

Moje mieszkanie akurat jest w środku, nade mną i pode mną też ktoś mieszka, więc jest naprawdę ciepło. 


My teraz dokładnie też tak mamy! Więc czasem zimą nawet nie grzejemy albo minimalnie. Teraz zimą śpię w piżamie na ramiączkach, a nie tak jak wtedy. Jak to teraz wspominam, to myślę, że to było bardzo traumatyczne.

Długo tam mieszkaliście?


Zamieszkałam tam z Kubą krótko po tym, jak zaczęliśmy być ze sobą, więc w sumie z 3 lata. I każda zima była straszna! Za to latem było super, jak zawsze w kamienicy. Ale jednak zima w naszym kraju jest dłuższa...






A jak ogólnie oceniasz mieszkanie w kamienicy we Wrocławiu?


Pochodzę z Piekar Śląskich i tam mieszkaliśmy w bloku z lat 70., potem moi rodzice wybudowali dom. Więc dla mnie, na początku kamienice były przerażające. W większości miały brudne klatki, jakieś meliny. Dopiero musiałam dojrzeć do kamienic.

Jak kupiliśmy mieszkanie, to klatka była w okropnym stanie. Ludzie (łącznie z naszymi rodzicami) byli w szoku, na co się zdecydowaliśmy.

Kamienice nie są dla każdego?


Domyślam się, że dla ludzi, którzy całe życie mieszkali w kamienicy, to deweloperski blok, w którym wszystko jest nowe i nic się nie psuje, będzie czymś wyśnionym.

Ja w ogóle wierzę w to, że dojdziemy do takiego etapu, że mieszkania w kamienicy będą czymś ekskluzywnym. Łatwo jest wybudować nowy blok, ale historii się nie odtworzy. Myślę, że ludzie do tego dojrzeją. Kiedyś dotrzemy do tego punktu, w którym zrozumiemy, że to kawałek historii, o który trzeba dbać. I wtedy ceny mieszkań na pewno będą dużo wyższe. Nasze szczęście, że na zakup zdecydowaliśmy się już teraz ;)

To trochę tak, jak np. ze złotą biżuterią, torebkami, ciuchami. Nasi rodzice może schowali część tych rzeczy w kąt, na strych. Bo to nie było modne, było po babci lub prababci, a tu przecież przyszło dobro z zachodu. 


Dokładnie! Wyrzuciło się lniane spodnie czy marynarkę, kupiło się poliestrową. A my teraz chętnie byśmy je z szafy wyjęły. Więc przeczesujemy lumpeksy i aukcje internetowe, a mama potem mówi <<Boże, miałam taką samą! Ale stwierdziłam, no kto to będzie nosił! >>

A jak oceniasz podejście miasta / wspólnot / właścicieli do kamienic?


Myślę, że dużo się zmienia. Troszkę jeszcze jest po macoszemu, trzeba walczyć o to, żeby coś zrobili, nawet bardziej porządnie sprzątali klatkę schodową. Niewielu ludzi może powiedzieć, że ma fajną wspólnotę. My jako mieszkańcy, na co dzień, mamy serce, żeby się zaangażować, a oni często chcą odpracować swoje minimum.

Na szczęście - zmienia się. Wielu ludzi dostrzega potencjał w kamienicach, firmy w nie inwestują i je restaurują. Nadodrze się remontuje, Trójkąt się remontuje, więc lada moment będziemy mieć piękne kamienice.

Trochę przeraża mnie, że nie idziemy tropem zachodnim (przywracamy styl kamienicy, w jakim została zaprojektowana), tylko, tak jak budynek niedaleko - odświeżamy je w kolorze wrocławskiego dworca głównego lub innej pomarańczy. Zamiast wybrać neutralne kolory, dzięki temu uzyskać spójność, tak jak np. w Berlinie, to u nas jest… pasteloza.

Masz jakąś swoją ulubioną kamienicę? 


Chyba nie. Tutaj niedaleko jest jedna ładnie wyremontowana. Ona bardzo mi się podoba, a na parterze stoi lokal z miasta do wynajęcia, więc myślę czasem o tym, żeby jakieś biznesy tam otworzyć ;)

A ile lat ma Wasza kamienica?


Nasza kamienica jest z 1908 roku, więc to już 110 lat!

Na koniec powiedz, co tworzy Dom?


Zacznę od tego, że przyjazna przestrzeń sprzyja temu, żeby dom był Domem. Można mieć najpiękniejsze mieszkanie, w którym ludzie się mijają i takie, gdzie mimo ścian, zawsze jest się razem.

Nam np. trafili się super sąsiedzi. Łącznie z tymi za najbliższą ścianą, do których przy remoncie łazienki chodziliśmy się kąpać. Mają od nas klucze, przychodzą karmić kota, a my karmimy ich kota. Możemy na siebie nawzajem liczyć w każdym momencie. Spotykamy się na sobotnie winko czy planszówki. Oprócz nich mamy bardzo miłych starszych sąsiadów, którzy odbierają paczki od kuriera, przynoszą ciepły sernik.



Jaka jest Twoja definicja kamienicy?


Kamienica to historia. Mój mąż Kuba, kiedy zdecydowaliśmy się na szukanie mieszkania w kamienicy, bardzo się wkręcił w szukanie starych zdjęć kamienic, żeby zobaczyć jak to wyglądało wcześniej. Ale to też jest historia ludzi. Sąsiedzi nam opowiadają, że tutaj 20 lat temu wszyscy do siebie chodzili na imieniny i tak dalej. Na dole był magiel.

Kamienica to miejsce, które zbiera historie. Ludzkie i miasta.





#opowieścizkamienicy kwestionariusz


We Wrocławiu jestem od: 2005 roku, 13 lat. Mój mąż jest Wrocławianinem.
W kamienicy mieszkam od: 3,5 roku.
Ulubione miejsce we Wrocławiu: poza moim domem, to nasze Studio Delikatesy.
Ulubiona kawiarnia/restauracja: Nafta Bistro, Gluten Appetit, pod nasypem.
Warto odwiedzić Wrocław, bo patrzę na Wrocław jak na miasto otwarte. Miasto, w którym możesz, a nie musisz. Jest luz. Nie ma presji warszawskiej kariery, ani krakowskiego bycia artystą. We Wrocławiu, kimkolwiek byś nie był, odnajdziesz się. Dla każdego jest miejsce. Wrocław przeszedł lekcję tolerancji - stykało się tu wiele ludzi napływających z różnych regionów. Ja, przyjeżdżając z Górnego Śląska, nigdy nie czułam się tutaj obco.
Wrocław daje dużo możliwości, żeby otworzyć biznes, dostać fajną pracę, zapoczątkować jakąś kreatywną inicjatywę.
Pierwsza wizyta we Wrocławiu: kiedy składałam papiery na studia. Nigdy wcześniej tu nie byłam! Marzyłam, żeby studiować na UJ w Krakowie, ale rodzice przekonali mnie, żebym złożyła jeszcze dokumenty do Wrocławia. Pomyślałam, że co mi szkodzi. Na psychologię do Krakowa się nie dostałam, ale zawędrowałam do stolicy Dolnego Śląska. Pierwszego dnia na uczelnię się bardzo spóźniłam, bo w nocy zmienili tramwaje, a ja mieszkałam w zupełnie innej części miasta. I tak jakoś tu zostałam i jestem.
Ulubione konto na instagramie: Food stories z Berlina!

---------------------

Magdalena
Połówka duetu Kaszamanna Studio i współtwórczyni Studia Delikatesy. Dzieli się Wysmakowanymi smakami w książce i wykładając na uniwersytecie. Wraz z Karoliną Kosowicz zrealizowała wiele kulinarnych sesji fotograficznych dla szefów kuchni (Tomasz Deker), wydawnictw (Kukbuk) i klientów korporacyjnych (KFC).

Z mężem Kubą od kilku lat mieszka w kamienicy. Towarzyszy im kot Czesiek. Uwielbia szperać na targach staroci i spotykać się z sąsiadami przy planszówkach i winie.

Instagram to istna estetyczna uczta!

-----------------------


---
Zdjęcia: ja, materiały prywatne Magdaleny

18 sierpnia 2018



Poniekąd ten temat wiąże się z tym, o czym pisałam już w artykule, czym się kierować przy wyborze mieszkania w kamienicy, ale postarałam się zebrać wszystkie czynniki, które wpływają na cenę mieszkania. Uwaga: część elementów dotyczy zakupu mieszkania w ogóle (a tym bardziej z rynku wtórnego). Szykujcie notesy!


1. Lokalizacja

W sensie miasto. Ostatnio przyjaciółka powiedziała mi, w jakiej cenie są mieszkania w Poznaniu - i moja pierwsza myśl była taka - ojej, to w cenie wrocławskiego można tam kupić dwa i to większe.
Oczywiście to swego rodzaju generalizowanie, ale faktycznie różnice w cenie między dużymi miastami potrafią być ogromne (nie wspominając już o kwotach przy małych miejscowościach). Dlatego, naprawdę przemyślcie sobie swój tryb życia i plan na najbliższe kilka lat.

Przykładowo, nawet jeśli okaże się, że chcecie się przeprowadzić, to np. we Wrocławiu przy Placu Grunwaldzkim nie będzie problemem wynająć swoje mieszkanie i spłacać z najmu kredyt lub po prostu na nim zarabiać.

Z tego co czytałam, najdroższe miasta to Warszawa, Kraków i Wrocław. Za kawalerkę na Starym Mieście w Krakowie można zapłacić nawet ponad 400 tys. złotych! To ok. 12 tys. za m2. Więcej można przeczytać tutaj >>

Generalnie, w tych największych miastach, w dobrej lokalizacji, trzeba się liczyć z kosztami średnio od 7 do nawet 18 tys. za m2.

2. Lokalizacja w danym miejscu

I tutaj mamy kolejny szereg czynników.

Pierwsze z brzegu - opinia dzielnicy i najbliższa okolica. Każde miasto ma swoje "trójkąty bermudzkie" i nieciekawe zakamarki. We Wrocławiu za takie uchodzą pewne obszary Nadodrza i Środmieścia, ale to kwestia kilku wybranych ulic, a nie całej dzielnicy. Jedne z najdroższych mieszkań z kolei (także z uwagi na cechy, które opisuję poniżej) znajdują się od Placu Grunwaldzkiego do Hali Stulecia. I w tych pięknie odrestaurowanych kamienicach, którymi zajął się inwestor ;)

Mieszkania w ścisłym centrum (okolice rynku i jego promieniste ulice) zazwyczaj cenią się bardzo wysoko.

Do tego bliskość komunikacji miejskiej, punktów typu szkoła lub przedszkole, park czy sklepy. Poza tym liczy się też miejsce do parkowania (oczywiście w przeciwieństwie do deweloperki nie jest gwarantowane), więc trzeba liczyć na łut szczęścia lub wykupić miejsce parkingowe od miasta płacąc roczną opłatę. Nie mam pojęcia, jak jest w innych miastach, ale w części na pewno są specjalne strefy z wjazdem tylko dla mieszkańców.

Sprawy budowalne a cena mieszkania w kamienicy


3. Stan budynku

Jak wyżej - również cała lista sprawunków.

  • rok budowy (tutaj w grę wchodzi też kwestia konserwatora zabytków - jeśli budynek jest objęty ochroną, to z jednej strony może liczyć na specjalne względy, a z drugiej - niemal każdy remont wymaga zgody konserwatora),
  • wykonane przez wspólnotę remonty
  • czy w ogóle jest wspólnota, czy może miasto rządzi i dzieli albo prywatny właściciel (to jest istotne w kwestii przyszłych uchwał, remontów i innych rozporządzeń)
Wnioski: jeżeli budynek dawno nie był remontowany, a większość mieszkań jest komunalnych, mniej własnościowych, to wartość takiego mieszkania na rynku jest niższa. 

Jedna z wrocławskich kamienic nieopodal słynnej lodziarni "Lody Roma".



4. Mieszkanie

W kwestii samego mieszkania na pewno część elementów może podlegać negocjacji ceny. Jeśli nie jesteście ekspertami, a działacie sami, bądź z agentem nieruchomości, którego nie do końca jesteście pewni - zaproście na oglądanie mieszkania fachowca: elektryka i speca od gazu oraz wody. Niech rzucą okiem na instalacje. Oczywiście, jeśli jest na to czas. Faktycznie jest tak, że wiele mieszkań ma sporo chętnych. A w obrocie pozostają te, którymi z jakichś przyczyn, jednak nikt się nie interesuje bądź oglądający są do nich nieprzekonani (może to być np. kwestia ceny, a nie tego, że coś z mieszkaniem jest nie tak).

Pod uwagę w kwestii ceny trzeba wziąć:

  • piętro (najbardziej poszukiwane są mieszkania na 1-2 piętrze, czasem też na parterze - zależy czy M mieści się od ruchliwej ulicy, czy od podwórka),
  • metraż, 
  • stan i wymagany remont,
  • stan instalacji elektrycznej,
  • balkon,
  • dostęp do piwnicy,
  • a także na którą stronę świata skierowane jest mieszkanie (te mniej nasłonecznione są często trochę tańsze).

Każdy większy remont, który uwzględnia wymianę podstawowych rzeczy w mieszkaniu, tj. np. instalacji czy ogrzewania - może być przedmiotem negocjacji ceny.

5. Sprzęty w mieszkaniu


Jeżeli właściciel sprzedaje mieszkanie z wyposażeniem - cena może wzrosnąć. Mieszkanie w kamienicy po remoncie na pewno będzie wycenione dużo wyżej - dlatego, że ktoś poświęcił już czas i pieniądze na to, aby doprowadzić je do stanu użyteczności.

Weźcie pod uwagę, że nawet jeśli nie podobają się wam pewne rozwiązania - zwyczajnie są nowe. Więc jeśli działają, nie wpływają na obniżenie ceny.

W zależności od punktu 12 (poniżej) oryginalne meble również kształtują wartość mieszkania.

Kamienice we Wrocławiu, które wymagają remontu, ale w takiej wersji też mają swój klimat. Na rogu znajduje się pyszna kawiarnia - Rozrusznik.


6. Oryginalne elementy


I tutaj na dwoje babka wróżyła.
Z jednej strony mogłą drastycznie wpłynąć na podwyższenie ceny mieszkania. Kilkudziesięcioletnie drzwi, zdobione stiuki, zachowane oryginalne okna, poniemiecka (a może pruska?) cegła, drewniane podłogi, które przeżyły już dwie wojny czy kafle, których nie znajdziecie już nigdzie indziej mogą spowodować, że cena mieszkania w kamienicy będzie wyższa o kilkadziesiąt tysięcy. Ale - wszystko zależy od tego, w jakim są stanie i czy da się odzyskać ich dawny blask. Jeżeli przez lata zaniedbań podłoga jest do wyrzucenia, okna trzeba wstawić nowe, bo rachunki za ogrzewanie zimą sięgają kilku tysięcy złotych (do ogrzania jest przecież wysokie na 3,5 lub nawet 4m lokum!), a dodatkowo zrobić łazienkę i niestety skuć kafelki, po to by poprowadzić instalację - cena raczej spada niż rośnie.

Jestem zdania, że kamienica to odpowiedni klimat i oryginalne elementy są bardzo pożądane - nawet jeśli do idealnego stanu im daleko.

Cena mieszkania w kamienicy - finanse!


7. Opłaty w mieszkaniu


Tak jest! Na ostatecznę cenę nieruchomości mają też wpływ opłaty stałe, czyli czynsz, prąd, gaz, woda, to czy ogrzewanie jest miejskie.

8. Prowizja agencji nieruchomości


Jeśli szukacie mieszkania na własną rękę - unikacie tej opłaty. W przypadku współpracy z agencją, musicie liczyć się z prowizją (może być rozłożona np. na dwie raty - przypodpisaniu umowy przedwstępnej i przy podpisaniu już umowy właściwej). Prowizja wynosi kilka procent (myślę, że zazwyczaj od 1-3,5%, ale nie jestem ekspertem w tej kwestii).

Jedna z klatek schodowych w Krakowie. Co ciekawe, część klatki jest ogólnodsotępna, a część (wyżej, gdy wyjdzie się po schodach) jest zabezpieczona jeszcze jednym domofonem i kutą bramą.


9. Opłaty formalne


Coś sporego, na co musicie się przygotować, jeśli bierzecie mieszkanie z drugiej ręki.
Jedną z nich jest PCC, czyli podatek w wysokości 2%, który opłacimy u notariusza. Liczy się to od wartości rynkowej rzeczy lub prawa majątkowego. Tego nie da się negocjować! Lepiej nie zaniżajcie sztucznie wartości, bo tak czy inaczej może pojawić się rzeczoznawca z banku, w którym bierzecie kredyt lub kontroler z urzędu skarbowego i wykazać, że robicie machlojki przy podatkach, czyli (uwaga, chwila grozy) okradacie państwo.

Dodatkowo kosztem jest ustanowienie hipoteki, taksa notarialna, założenie księgi wieczystej, jeśli wcześniej jej nie było, wpis prawa własności i ewentualne inne potrzebne opłaty, w tym wynagrodzenie doradcy finansowego, jeśli korzystacie z jego usług.

10. Sytuacja finansowa sprzedającego


I tutaj drodzy moi - samo życie (pamiętacie ten serial??). Może się zdarzyć tak, że sprzedającemu zależy na ekspresowej sprzedaży, dlatego poszukuje konkretnego inwestora z gotówką w ręku. Może się zdarzyć, że ma długi, inne zobowiązania, dlatego transakcję chce wykonać w określonym czasie. I tutaj jesteśmy w sytuacji, kto pierwszy ten lepszy. Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale, jak w życiu różnie bywa.

11. Konkurencja (?) a raczej zapotrzebowanie na rynku


Według zeszłoroczynych danych Domiporta.pl, 4 lata temu na rynku wtórnym średnio 6% kupujących było zainteresowanych zakupem mieszkania w kamienicy, a obecnie jest to 15%. Poza osobami, które uwielbiają kamieniczny klimat, wśród nich jest ogrom inwestorów, którzy chcą kupić lokum w korzystnej cenie, wyremontować i sprzedaż drożej. Inną grupą są inwestorzy, którym zależy na dobrym punkcie lokalizacyjnym (a w takim położeniu zazwyczaj są kamienice) i długoterminowym wynajmie studentom bądź krótkoterminowym wynajmie przez platformy takie jak airbnb.

Jako ostatni punkt dodam jeszcze...

12. Świadomość sprzedającego


Poniekąd kwestia szczęścia, poniekąd moralności (empatii?). Nie każdy sprzedający ma świadomość wartości rynkowej nieruchomości. Cena mieszkania w kamienicy może być wtedy mocno zaniżona, bo komuś wydaje się, że sprzedaje stare, bezużyteczne lokum, w które trzeba zainwestować ogromne pieniądze, aby móc w nim zamieszkać.

Takie osoby nie sprawdzą wcześniej, ile średnio kosztuje nieruchomość o podobnych do nich parametrach. Mogą też być w potrzebie - konkretnej kwoty gotówki - na inne cele i stąd zafiksują się na tym, żeby rachunek się zgadzał.

To działa też w drugą stronę - jeśli ktoś jest bardzo dobrze zorientowany i przeczuwa, że ceny mieszkań w kamienicach drastycznie rosną - będzie się trzymać swojej kwoty i ani myśli jej negocjować. Brnie w to, że znajdzie się kupiec za daną cenę.

Dodalibyście coś jeszcze do mojej listy? 

Kamienice w Krakowie. Zdjęcie zrobiła Marta Gutsche >>


Instagram

Mieszkanie w kamienicy. Theme by STS.