Dziś zabieram Was w świat czerwonych balkonów, pełnych zieleni podwórek, symterii i cegły, jakiej nie powstydziłby się niejeden zamek. Nikiszowiec to nie jest klasyczny przykład kamienic w Katowicach, ale na pewno stanowi wyjątkowe znalezisko architektury.
Do Katowic zawsze miałam blisko i chyba z tego powodu nigdy nie były miejscem wycieczki, a raczej zakupów w Ikei, koncertów i meczy siatkarskich w Spodku, wizyt u rodziny czy przystankiem w dalszej podróży po Polsce. Rozważałam nawet studia w stolicy Śląska, ale co tu będę mówić, jedna wizyta we Wrocławiu wystarczyła, żeby wygrał z innymi miastami w Polsce.
Tymczasem w ciągu tych kilku lat Katowice zmieniły się nie do poznania! Miasto zyskało nowy charakter, bardzo wyrazisty na mapie naszego kraju. Z resztą - zawsze miało do tego predyspozycje!
Nikiszowiec, czyli robotnicze kamienice w Katowicach
O Nikiszowcu myślałam już od dłuższego czasu, ale nie składało się na wizytę. W końcu, w jedyny słoneczny dzień majówki dotarłam do modelowego robotniczego osiedla! We Wrocławiu w latach 20. projektowano WUWĘ (WUWA - wzorcowe osiedle projektowane na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. To przykład jednego z sześciu osiedli Werkbundu. Każde z nich odpowiadało na nowe potrzeby architektury, takie jak procesy urbanizacji, przeludnienie miast i oczekiwanie wyższej jakości, a także wykorzystanie nowych technologii), a w Katowicach, z niemałym rozmachem, architekci Emil i Georg Zillmann zaprojektowali całą dzielnicę na zlecenie inspiratora i patrona osiedli Nikiszowiec i Giszowiec, Antona Uthemanna.
Ceglane budynki mają wspólne podwórka i podcienia, w których skryte są kawiarnie, sklepy i punkty usługowe. Ten zespół urbanistyczny z założenia miał wiązać pracowników kopalnii z miejscem zatrudnienia. Skąd to się w ogóle wzięło? Otóż właściciele zakładów przemysłowych bywali często posiadaczami przyległych gruntów, które aranżowali na domy dla swoich pracowników. Tak powstały osiedla patronackie zapewniające swoim mieszkańcom każdą sferę życia: pracę (bo kopalnia), rodzinę (bo dom), rozrywkę (bo kawiarnie i podwórka), kwestie wiary (Kościół Św. Anny), punkty usługowe (bo magiel, poczta i inne).
Kamienice na Nikiszowcu zasiedliła napływająca wiejska ludność szukająca swojej drogi zawodowej w kopalniach i hutach. Familoki stały się symbolem budującego swą potęgę Śląska. A Nikiszowiec nadal jest autentyczny, bo tworzony przez swoich mieszkańców. To nie jest chłodne muzeum ani tylko wspomnienie po dawnym życiu. Ono się tam nadal bardzo dobrze toczy. Dziś za swój układ urbanistyczny, datowany na lata 1908-1914, jest uznany za Pomnik Historii.
Kasia - Volley Traveller, ja i moja siostra Madzia |
A tak w ogóle - familoki, bloki, domy wielorodzinne... Dla mnie Nikiszowiec to kamienice. Dlaczego?
- składają się z kilku pięter
- są przeznaczone dla kilku rodzin
- wraz z innymi budynkami tworzą zwartą zabudowę ulicy i / lub placu
- tworzą 3 przestrzenie: miasta, mieszkańca i sąsiedzką.
Poza tym, że możecie sobie pooglądać kamienice podpatrzeć co tam na balkonach się znajduje, odpocząć wśród drzew na skwerku czy wśród ogrodowych kwiatów, to... wypada odwiedzić nieduże Muzeum!
Muzeum Historii Katowic - Nikiszowiec
W miejscu dawnej łaźni, pralni publicznej i magla znajduje się obecnie Muzeum Historii Katowic, a dokładniej Dział Etnologii. Etnologia, w dużym skrócie, to nauka o człowieku i jego kulturze - stąd nie dziwi mnie w ogóle, dlaczego właśnie w tym otoczeniu się znalazła na pierwszym planie! W końcu mówi się, że to serce Śląska właśnie. Oprócz ujrzenia instrumentów dętych z górniczej orkiestry i prac mistrzów grupy janowskiej, czyli malarzy amatorów - pracowników kopalni "Wieczorek", zobaczycie klasyczne śląskie wnętrza i elementy życia.
Woda i mydło najlepsze bielidło, w pralni i maglu na nikiszowców
Ta część Muzeum to gratka dla tych, którym pranie się nie nudzi. Albo uznają stare tarki za elementy dekoracyjne ;) Spodobają się też fanom typografii (spójrzcie na mydła) i magla (kto korzystał z tego przybytku kiedykolwiek?)
U nos w doma na Nikiszu
Nikiszowiec pokazuje, jak to się kiedyś mieszkało. Sporo tych elementów jednak nawet i ja widziałam jeszcze u babci i prababci. Biały kredens w letniej kuchni, pojemniki na sól, lampki... W Muzeum zobaczycie wystrój typowego wnętrza z tej dzielnicy Katowic - złożonego z kuchni i dwóch pokoi w układzie amfiladowym, czyli pomieszczeń ułożonych w jednej linii, połączonych ze sobą drzwiami, oraz sieni. Powierzchnia mieszkania wynosiła średnio 63 metry kwadratowe. Toalety znajdowały się na półpiętrach (1 WC na 2 mieszkania, a na każdym piętrze były w sumie 4 mieszkania). Oczywiście strych i piwnice również były do wykorzystania! Ciekawostka: na dziedzińcach wewnątrz kamienic znajdowały się chlewiki i piekarnioki (piece do wypieku chleba i ciasta).
Podobne meble i dodatki znajdowały się też w miejscowościach na Śląsku i przylegających do niego terenach.
ul. Rymarska 4
wtorek - piątek 10:00-18:00
sobota - niedziela 11:00-15:00
Nikiszowiec - jedzenie i inne atrakcje
Bardzo chciałam trafić do kawiarni Byfyj, ale niestety była zamknięta, więc deser został zjedzony w Śląskiej Prohibicji. Podróżuję fotograficznie, estetycznie i brzuchem, więc nie może obejść się bez kafejek, bistro i restauracji. Zawsze są w planie wycieczki ;)
Połączenie Nikiszowca, śląskiej kuchni i klimatu lat 20. w daniu to oczywiście... krepelki! Czyli pączki. Tego pewnie nie wiecie, ale uwielbiam pączki.
A tu niebo w gębie. Krepelki z jagodami, konfiturą różaną i serkiem waniliowym podane w domowym ajerkoniaku (tego szczerze nie znoszę, ale ten był mniam). Bardzo przypominały smakiem i wyglądem włoskie bombolone. Tort pistacjowy, mango i czekoladowy też niczego sobie. Polecam!
A jeśli ktoś chciałby poczuć totalny klimat Nikiszowca, to na jednym z budynków zauważyłam apartament do wynajęcia (uNIKATOwy>>).
Niedaleko znajduje się też Galeria Szyb Wilson, miejsce wypełnione sztuką współczesną, zlokalizowane w poddanym rewitalizacji budynku cechowni i łaźni szybów Wilson kopalni "Wieczorek". To największa prywatna galeria sztuki w Polsce. Mój następny punkt wycieczki!
Prześlij komentarz