Opowieści z kamienicy: Magda z Kaszamanna Studio



Premiera! Przed Wami pierwszy wywiad! O mieszkaniu w kamienicy, półtorarocznych poszukiwaniach i estetyce opowiada Magda, którą znacie z duetu Kaszamanna Studio.


Kasia Kwiecień: Mieszkanie w kamienicy - jaka była Twoja wizja? O czym marzyłaś?


Magda: Na pewno chcieliśmy, żeby mieszkanie było wysokie i żeby było jak najwięcej starych elementów. A wszystko inne urodziło się w trakcie. Oczywiście, miałam zapisane milion inspiracji i każde mieszkanie, które oglądaliśmy, w myślach meblowałam. Jak się szuka mieszkania, to normalne staje się, że w ramach relaksu jeździ się np. do Ikei, ale dopiero to właściwe mieszkanie zweryfikowało, jak to będzie.



Historie kamienicznych mieszkań zawsze skrywają jakieś niespodzianki. Jak wyglądały Twoje poszukiwania?


Mieszkania szukaliśmy 1,5 roku. Agenci nieruchomości nie do końca potrafili wyczuć nasze potrzeby. To udało nam się kupić po generalnym remoncie. Poprzedni właściciel zajmował się zawodowo sprzedażą mieszkań, dlatego kupił jedno duże mieszkanie od miasta, podzielił je na dwa i wyremontował wnętrza do takiego etapu, że można było wstawić meble i zamieszkać. Mój mąż oglądał to mieszkanie pół roku wcześniej, ale było znacznie droższe. Z resztą - wiesz - jak już szukasz swoich czterech kątów, to w pewnym momencie masz wrażenie, że znasz już wszystkie dostępne nieruchomości na rynku w danym momencie.

I właśnie ten sprzedawca miał jeszcze inne mieszkanie, które bardzo nam się podobało, ale ta kamienica była do wyburzenia - tak stwierdził nadzór budowlany. On tam włożył już pieniądze i zamroził je na jakiś czas, aby sprawę wyjaśnić. I w związku z tym znacznie obniżył cenę naszego mieszkania. Mój mąż śledząc ogłoszenia znalazł je właśnie jeszcze raz i powiedział <<ja to mieszkanie oglądałem, ale nawet nie chciałem ci nic mówić, bo nie było nas na niego stać, ale teraz… jest. Co ty na to?>> Powiedziałam, jest super, i od razu zadzwoniliśmy do agentki, która się nim zajmowała. Mogliśmy je zobaczyć tylko o godzinie 22. To był czwartek. Oglądaliśmy je, po czym w sobotę zapadła decyzja, że to będzie nasz dom.

A rozważaliście mieszkania nie w kamienicy?


Oglądaliśmy mieszkanie na Kurkowej, w podobnej cenie, znacznie mniejsze, w stanie deweloperskim. Poważnie je rozważaliśmy, nawet podpisaliśmy rezerwację, ale zgodnie stwierdziliśmy, że aż tak nam się nie śpieszy, a poza tym, nie chcieliśmy jednak rezygnować z tego, co ma w sobie kamienica. Jakie szczęście, że nie wzięliśmy tej Kurkowej!






A inne mieszkania?


Bardzo podobało nam się też mieszkanie na Kościuszki, z tym, że sprzedająca nie chciała zejść z ceny, twierdziła, że ono jest w stanie do wprowadzenia się, a tam były m.in. wybrzuszone, zalane panele. Myślę, że tak się miało wydarzyć, że musieliśmy czekać 1,5 roku  na nasze M.

W sumie, lekką ręką, oglądaliśmy chyba 100 mieszkań. Znaliśmy niemal każdą kamienicę w tym mieście, w której były mieszkania do sprzedania. Tak dużo się nauczyliśmy o kamienicach w tym czasie! Przecież prawie kupiliśmy mieszkanie w kamienicy do wyburzenia. A stan techniczny budynku nie jest pierwszą rzeczą, którą sprawdzasz. Skąd masz wiedzieć, że nadzór budowlany zgłosił ją do rozbiórki. Nauczyliśmy się , żeby zawsze zapytać we wspólnocie, jaki jest stan budynku, jakie wykonano remonty, co jest planowane, jak wysoki jest fundusz remontowy.


Czy były jakieś elementy w tych mieszkaniach, które Ci się szczególnie spodobały? Które chciałaś mieć w swoim?


Przyznam szczerze, że nie przyglądałam się im z tej perspektywy. Gdzieś tam pojawiały się kaflowe piece, koza, ale to nie były dla mnie rzeczy “must have”. Na pewno drewniana podłoga, pobielone stiuki i duże drzwi, ale nic poza tym.






Jakimi głównymi kryteriami się kierowałaś?


Bardzo nam zależało na jak największej ilości starych elementów. Nasze założenie to były drewniana podłoga (podobno pod naszymi panelami są), drzwi i stiuki. Te dwa ostatnie mamy, więc odhaczone! Drzwi czekają jeszcze na odrestaurowanie, ale mają swój klimat, dlatego nam to nie przeszkadza. Kiedyś, jak przymierzymy się do remontu, to na pewno ściągniemy podłogę i zobaczymy, co tam jest.

Co do metrażu - rozglądaliśmy się za mieszkaniem na dłużej, więc ok. 50-70 metrów. Żeby wystarczyło, gdy np. rodzina się powiększy. Zależało nam też na bliskiej odległości do rynku. Niekoniecznie w samym centrum, ale żebyśmy mogli dotrzeć tam bez wielkiej wyprawy, bez samochodu, a nie 7 środkami transportu z przesiadkami.


I udało się. Powiedziałaś wcześniej, że mieszkanie właściwie było gotowe do zamieszkania.


Tak! Naprawdę, to mieszkanie było prawie w takim stanie jak teraz. Zmieniliśmy listwy przy podłodze, bo były plastikowe, a chcieliśmy takie białe, skuliśmy ścianę i się wprowadziliśmy. To nie był duży remont. Wydaliśmy pieniądze na kuchnię i meble. To wszystko.

Kamieniczne wnętrza to częste niespodzianki. Czy coś poszło nie tak?


Hmm… nasz pierwszy fakap w tym mieszkaniu pojawił się, gdy postanowiliśmy odkryć cegłę. Na tej ścianie był wtedy położony regips, więc kiedy przyszła ekipa i zdjęli go, okazało się, że poprzednia ekipa w środku tej ściany poprowadziła rurę od ogrzewania. Nagle w środku ściany nasze oczy ujrzały dziurę z rurą!

Zastanawialiśmy się, co z tym zrobić. Skuliśmy wszystko, jest cegła i ta dziura. Całą noc głowiliśmy się z mężem, jak rozwiązać ten problem. Wymyśliliśmy, że tę dziurę trzeba podkuć jeszcze głębiej, a rurę włożyć w ścianę. Na Allegro znaleźliśmy lico z cegły niemieckiej i to zakryliśmy.

A jak długo trwał cały proces zbijania ścian?


Około tygodnia. Plus kolejne dwa tygodnie wszystko opadało. Cały sufit był rudy. Cegła była czyszczona, ale my nie chcieliśmy, żeby wyglądała jak nowa, idealna. Podoba nam się taki charakter i smak tego, co ma długą historię. Nasz sąsiad przyszedł kiedyś z wykrywaczem metalu, bo podobno często się zdarza w kamienicach, że w cegłach jakaś rodzina mogła ukryć swoje skarby, np. biżuterię. Ale nic takiego nie znaleźliśmy. Chyba, że jest tam gdzieś ukryty list lub zdjęcia ;) Może przy kolejnym remoncie coś takiego odkryjemy!






Czyli pierwszy problem pojawił się przy cegle, a czy coś jeszcze sprawiło trudności?


Kupując to mieszkanie, mieliśmy już wszystkie przyłącza do kuchni. I tu pojawia się drugi fakap. Poprzedni właściciel powiedział, że wszystko jest przygotowane pod indukcję, więc tak też zamówiliśmy sprzęty. Przy montażu okazało się, że nie ma tutaj nic do indukcji. To nie jest kwestia innego przyłącza czy kabelka. Żeby mieć indukcję, musisz mieć siłę, a żeby to zrobić, trzeba iść do Tauronu i poczekać na to co najmniej miesiąc, a dodatkowo uzyskać pozwolenia. Sporo nas to kosztowało (kable, wymiana liczników, wszystko co było potrzebne do indukcji). A to było trudne, bo masz zapięty na ostatni guzik budżet, a tu się okazuje, że pojawiają się dodatkowe koszty. Przez około 1,5 miesiąca mieszkaliśmy tutaj bez płyty indukcyjnej.

W międzyczasie kot nam jeszcze ubił tę płytę indukcyjną. Nad nią jest jego szafka z jedzeniem, a Czesiek zepchnął słoik, który wypadł na tę płytę. Ale cóż, dom jest do życia, a nie tylko oglądania.

Poza tym, już pomijając takie bardzo techniczne rzeczy, przy remoncie zwyczajnie trzeba być kreatywnym, bo można wydać fortunę, a można też kombinować i urządzić mieszkanie za rozsądne pieniądze w naprawdę fajnym stylu. Szczególnie, jeśli pojawiają się nieprzewidziane wydatki.

A było coś, czego się obawiałaś?


Wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie w kamienicy, na 5 piętrze. To był budynek, który z trzech stron nie sąsiadował z żadnym innym. W tym mieszkaniu było tak strasznie zimno! Płaciliśmy bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie, nad nami nikt nie mieszkał (zajmowaliśmy najwyższe mieszkanie) pod nami ludzie zbytnio nie grzali. Mimo tego, że mieliśmy włączone ogrzewanie cały czas, to mieliśmy chyba 17 stopni w sypialni. Ja spałam we flanelowej piżamie, pod dwiema kołdrami i w szlafroku oraz trzech parach skarpet. Bardzo bałam się, że taka sytuacja przytrafi się też w naszym mieszkaniu. A tu już nie ma odwrotu. Kupione, nasze! Na szczęście tak się nie wydarzyło :)

Moje mieszkanie akurat jest w środku, nade mną i pode mną też ktoś mieszka, więc jest naprawdę ciepło. 


My teraz dokładnie też tak mamy! Więc czasem zimą nawet nie grzejemy albo minimalnie. Teraz zimą śpię w piżamie na ramiączkach, a nie tak jak wtedy. Jak to teraz wspominam, to myślę, że to było bardzo traumatyczne.

Długo tam mieszkaliście?


Zamieszkałam tam z Kubą krótko po tym, jak zaczęliśmy być ze sobą, więc w sumie z 3 lata. I każda zima była straszna! Za to latem było super, jak zawsze w kamienicy. Ale jednak zima w naszym kraju jest dłuższa...






A jak ogólnie oceniasz mieszkanie w kamienicy we Wrocławiu?


Pochodzę z Piekar Śląskich i tam mieszkaliśmy w bloku z lat 70., potem moi rodzice wybudowali dom. Więc dla mnie, na początku kamienice były przerażające. W większości miały brudne klatki, jakieś meliny. Dopiero musiałam dojrzeć do kamienic.

Jak kupiliśmy mieszkanie, to klatka była w okropnym stanie. Ludzie (łącznie z naszymi rodzicami) byli w szoku, na co się zdecydowaliśmy.

Kamienice nie są dla każdego?


Domyślam się, że dla ludzi, którzy całe życie mieszkali w kamienicy, to deweloperski blok, w którym wszystko jest nowe i nic się nie psuje, będzie czymś wyśnionym.

Ja w ogóle wierzę w to, że dojdziemy do takiego etapu, że mieszkania w kamienicy będą czymś ekskluzywnym. Łatwo jest wybudować nowy blok, ale historii się nie odtworzy. Myślę, że ludzie do tego dojrzeją. Kiedyś dotrzemy do tego punktu, w którym zrozumiemy, że to kawałek historii, o który trzeba dbać. I wtedy ceny mieszkań na pewno będą dużo wyższe. Nasze szczęście, że na zakup zdecydowaliśmy się już teraz ;)

To trochę tak, jak np. ze złotą biżuterią, torebkami, ciuchami. Nasi rodzice może schowali część tych rzeczy w kąt, na strych. Bo to nie było modne, było po babci lub prababci, a tu przecież przyszło dobro z zachodu. 


Dokładnie! Wyrzuciło się lniane spodnie czy marynarkę, kupiło się poliestrową. A my teraz chętnie byśmy je z szafy wyjęły. Więc przeczesujemy lumpeksy i aukcje internetowe, a mama potem mówi <<Boże, miałam taką samą! Ale stwierdziłam, no kto to będzie nosił! >>

A jak oceniasz podejście miasta / wspólnot / właścicieli do kamienic?


Myślę, że dużo się zmienia. Troszkę jeszcze jest po macoszemu, trzeba walczyć o to, żeby coś zrobili, nawet bardziej porządnie sprzątali klatkę schodową. Niewielu ludzi może powiedzieć, że ma fajną wspólnotę. My jako mieszkańcy, na co dzień, mamy serce, żeby się zaangażować, a oni często chcą odpracować swoje minimum.

Na szczęście - zmienia się. Wielu ludzi dostrzega potencjał w kamienicach, firmy w nie inwestują i je restaurują. Nadodrze się remontuje, Trójkąt się remontuje, więc lada moment będziemy mieć piękne kamienice.

Trochę przeraża mnie, że nie idziemy tropem zachodnim (przywracamy styl kamienicy, w jakim została zaprojektowana), tylko, tak jak budynek niedaleko - odświeżamy je w kolorze wrocławskiego dworca głównego lub innej pomarańczy. Zamiast wybrać neutralne kolory, dzięki temu uzyskać spójność, tak jak np. w Berlinie, to u nas jest… pasteloza.

Masz jakąś swoją ulubioną kamienicę? 


Chyba nie. Tutaj niedaleko jest jedna ładnie wyremontowana. Ona bardzo mi się podoba, a na parterze stoi lokal z miasta do wynajęcia, więc myślę czasem o tym, żeby jakieś biznesy tam otworzyć ;)

A ile lat ma Wasza kamienica?


Nasza kamienica jest z 1908 roku, więc to już 110 lat!

Na koniec powiedz, co tworzy Dom?


Zacznę od tego, że przyjazna przestrzeń sprzyja temu, żeby dom był Domem. Można mieć najpiękniejsze mieszkanie, w którym ludzie się mijają i takie, gdzie mimo ścian, zawsze jest się razem.

Nam np. trafili się super sąsiedzi. Łącznie z tymi za najbliższą ścianą, do których przy remoncie łazienki chodziliśmy się kąpać. Mają od nas klucze, przychodzą karmić kota, a my karmimy ich kota. Możemy na siebie nawzajem liczyć w każdym momencie. Spotykamy się na sobotnie winko czy planszówki. Oprócz nich mamy bardzo miłych starszych sąsiadów, którzy odbierają paczki od kuriera, przynoszą ciepły sernik.



Jaka jest Twoja definicja kamienicy?


Kamienica to historia. Mój mąż Kuba, kiedy zdecydowaliśmy się na szukanie mieszkania w kamienicy, bardzo się wkręcił w szukanie starych zdjęć kamienic, żeby zobaczyć jak to wyglądało wcześniej. Ale to też jest historia ludzi. Sąsiedzi nam opowiadają, że tutaj 20 lat temu wszyscy do siebie chodzili na imieniny i tak dalej. Na dole był magiel.

Kamienica to miejsce, które zbiera historie. Ludzkie i miasta.





#opowieścizkamienicy kwestionariusz


We Wrocławiu jestem od: 2005 roku, 13 lat. Mój mąż jest Wrocławianinem.
W kamienicy mieszkam od: 3,5 roku.
Ulubione miejsce we Wrocławiu: poza moim domem, to nasze Studio Delikatesy.
Ulubiona kawiarnia/restauracja: Nafta Bistro, Gluten Appetit, pod nasypem.
Warto odwiedzić Wrocław, bo patrzę na Wrocław jak na miasto otwarte. Miasto, w którym możesz, a nie musisz. Jest luz. Nie ma presji warszawskiej kariery, ani krakowskiego bycia artystą. We Wrocławiu, kimkolwiek byś nie był, odnajdziesz się. Dla każdego jest miejsce. Wrocław przeszedł lekcję tolerancji - stykało się tu wiele ludzi napływających z różnych regionów. Ja, przyjeżdżając z Górnego Śląska, nigdy nie czułam się tutaj obco.
Wrocław daje dużo możliwości, żeby otworzyć biznes, dostać fajną pracę, zapoczątkować jakąś kreatywną inicjatywę.
Pierwsza wizyta we Wrocławiu: kiedy składałam papiery na studia. Nigdy wcześniej tu nie byłam! Marzyłam, żeby studiować na UJ w Krakowie, ale rodzice przekonali mnie, żebym złożyła jeszcze dokumenty do Wrocławia. Pomyślałam, że co mi szkodzi. Na psychologię do Krakowa się nie dostałam, ale zawędrowałam do stolicy Dolnego Śląska. Pierwszego dnia na uczelnię się bardzo spóźniłam, bo w nocy zmienili tramwaje, a ja mieszkałam w zupełnie innej części miasta. I tak jakoś tu zostałam i jestem.
Ulubione konto na instagramie: Food stories z Berlina!

---------------------

Magdalena
Połówka duetu Kaszamanna Studio i współtwórczyni Studia Delikatesy. Dzieli się Wysmakowanymi smakami w książce i wykładając na uniwersytecie. Wraz z Karoliną Kosowicz zrealizowała wiele kulinarnych sesji fotograficznych dla szefów kuchni (Tomasz Deker), wydawnictw (Kukbuk) i klientów korporacyjnych (KFC).

Z mężem Kubą od kilku lat mieszka w kamienicy. Towarzyszy im kot Czesiek. Uwielbia szperać na targach staroci i spotykać się z sąsiadami przy planszówkach i winie.

Instagram to istna estetyczna uczta!

-----------------------


---
Zdjęcia: ja, materiały prywatne Magdaleny

4 komentarze

  1. Jejku, siedzę już chyba od godziny i czytam po kolei wszystkie artykuły, oglądam zdjęcia i zachwycam się. (Jestem w pracy, więc zostawiam sobie niewielką część na później, bo jednak wypadałoby trochę popracować...) Wspaniała robota, trzymam kciuki za więcej i będę śledzić na bieżąco!
    (I powoli zaczynam się zbierać do reaktywacji mojego bloga o śląskich kamienicach... Zapraszam w wolnym czasie, chociaż nie mam nic tak świetnie przygotowanego.)
    Pozdrawiam ciepło, Agnieszka

    www.zglowawkamienicach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!

      Oooo to zaraz Ci się lektury skończą, muszę stworzyć nowe :)
      Dzięki wielkie, cieszę się, że się podoba, to mi dodaje skrzydeł do dalszego działania! Chętnie wpadnę na Twojego bloga do wieczornej herbaty!

      Uściski z Wrocławia!

      Usuń
  2. Kurczę, nawet źle wpisałam adres mojej strony...

    https://zglowawkamienicach.com/

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem, bo pomysłowo... Tak się składa, że mnie akurat raczej interesują nowoczesne małe domy . Cenię sobie pełną swobodę, dlatego chce mieć coś niewielkiego, ale z własnym ogrodem... Wiecie o co chodzi... No, ale każdy wybiera daną nieruchomość pod kątem swoich oczekiwań ;)

    OdpowiedzUsuń

Instagram

Mieszkanie w kamienicy. Theme by STS.