25 lipca 2018



Opisałam już pierwszą część czynników, które warto mieć na uwadze przy wyborze mieszakania w kamienicy, wiecie już też czego się tutaj spodziewać. Teraz czas odsłonić kolejną kategorię wpisów - jestem ciekawa, jak ją przyjmiecie!


Znając mnie z Fashion Branding wiecie, że nie ma takiego tematu, do którego nie można podejść z innej perspektywy. Dlatego na tym blogu chcę Wam też pokazywać inspiracje i ciekawostki, które oprócz praktycznego wymiaru, będą miały też funkcję czysto poszerzającą horyzont :) Mam nadzieję, że czytanie sprawi Wam co najmniej tyle frajdy, ile mnie pisanie.

Jak wielu ludzi urządzających pierwsze cztery kąty swoje kroki skierowałam do Ikei. O ile miałam już kilka mebli i dodatków, o tyle brakowało mi paru podstawowych rzeczy. Na przykład kuchni. I szafki z umywalką do łazienki. Mogłabym robić je na wymiar, ale to czas i dodatkowe finanse. Dlatego potrzebowałam prostych mebli, którym dodam swojego charakteru. A w tym przypadku nic nie sprawdzi się lepiej niż Ikea!

I kiedy tak przechadzałam się między alejkami, projektowałam kuchnię w plannerze i oglądałam aranżację, zaczęłam przypatrywać się ludziom. Cały przekrój społeczeństwa. Próbujący, testujący, badawczo obserwujący. Pomyślałam wtedy - możemy mówić o odtwórczości i niskiej jakości, ale to świat nie jest czarno-biały. A Ikea przypadkiem lub całkiem rozmyślnie - uczy Polaków designu. 


Ikea Start Shop - krótka historia szwedzkiej marki w Polsce


Wydaje Ci się, że pierwsze spotkanie z Ikeą w Polsce to otwarcie Ikea Start Shopu w Warszawie? Otóż nie! Już w 1961 roku radomska firma produkowała krzesła dla Ikei! Faktycznie jednak zetknięcie klienta ze szwedzką potęgą odbyło się na Ursynowie podczas oficjalnego otwarcia sklepu 19 września 1990 roku. Zanim powstał wielkoowierzchniowy moloch w Jankach (1993 r.), który bliższy jest współczesnej wersji, był jeszcze dom handlowy przy Alejach Jerozolimskich. Kilkając tutaj>> zobaczycie pierwszy katalog, a właściwie broszurę Ikei z Polski!

Pierwszy sklep Ikea w Polsce - Fot. Tomasz Wierzejski / AG

Choć szalała hiperinflancja, a my ogarnialiśmy kraj po PRL-u, start shopy, w których pojawiły się głównie dodatki, przyniosły oczekiwane efekty (podobno salon Ikei w Jankach odwiedziło 75 tys. w ciągu 5 dni od otwarcia), więc swoich sklepów doczekały się Gdańsk (1993 r.), Poznań (1994 r.), Wrocław (1996 r.), Kraków (1998 r.) i Katowice (2000 r.).

Design Ikea - czego nas nauczył?


1. Po pierwsze łączenie
Choć dziś trudno w to uwierzyć - kiedyś Ikea miała w oferce ciężkie brązowe meble, którym bliżej to firmy meblarskiej pana Andrzeja z Mławy niż międzynarodowego giganta. Zobaczcie sami na F5, wybrałam jedno ze zdjęć na tytułowe do tego wpisu ;)

2. Jakość
Choć nie jest to pierwsze, co przychodzi Ci do głowy myśląc o Ikei. Czy faktycznie? I czy dotyczy to każdego produktu? Jak pisałam wyżej, Szwedzi zgłosili się do polskich fabryk ze zleceniami na produkcję mebli i od tego czasu, nadal są regiony w Polsce, które wykonują dla nich meble. A nasze rzemiosło i produkcja w tym względzie są wysokim poziomie!

Poza tym pomyślcie - Ikea daje 20-letnią gwarancję na kuchnię to musi coś znaczyć ;)

3. Design jest dla każdego, czyli o demokratyzacji designu
Ikea najpierw przez kilka lat studiowała nasze zwyczaje mieszkaniowe, po to, by jak najlepiej spełnić nasze potrzeby - co ma sens. Im lepsze dopasowanie do rynku i zapotrzebowania, tym większe prawdopodobieństwo sukcesu, także finansowego.

Przykład? Zaobserwowali, że Polacy mają raczej nieduże mieszkania z jedną sypialnią. Wobec tego (szczególnie gdy rodzina się powiększa) śpią w salonie. I w ten sposób pokoje dzienne zyskały wielofunkcyjny charakter.



4. Holistyczne podejście
Nie kupujesz tylko pojedynczego produktu. Dostajesz cały zestaw! Widzisz co do siebie pasuje w zaaranżowanych pomieszczeniach - łącznie z zasłonami, ramkami, kocami i dywanikami. Co więcej widzisz te same meble w różnych konfiguracjach, dzięki czemu jesteś w stanie poczuć, co Ci bardziej odpowiada - wnętrza urządzone eklektycznie, czy bardziej minimalistycznie? Piekarnik tradycyjny czy wbudowany na wysokości, łazienka z drewnianymi meblami? Biurko odpowiedniej wysokości? A czy fotel jest głęboki, czy może pozwala trzymać postawę?
Wszystko ma tam swoje miejce.

5. Dotknąć, poczuć
Pamiętacie tę scenę z 500 days of Summer, kiedy Tom i Summer odgrywają domowe sceny? Ikea wcześnie zrozumiała, że największymi błędami sklepów są "nie siadać", "nie dotykać", "zapytaj obsługę". A żeby design działał, trzeba go po prostu sprawdzić ;)


6. Dobry design jest niewidoczny
Regał Billy, łóżko Malm czy stolik Lack to klasyki - chyba każdy z nas się z nimi zetknął! Billy mebluje nasze salony, sypialnie i przedpokoje już od 1979 roku, a przez 30 lat sprzedało się aż 41 mln sztuk tego modelu! Jak to się stało,że osiągnęły taki sukces, skoro w gruncie rzeczy są nijakie?
Klucz tkwi w prostocie - spełniają swoją funkcję, są wygodne, w przystępnej cenie - więc osiągalne dla wielu ludzi i... łatwo nadać im swój charakter.
Nawet architekci i dekoratorzy wnętrz nie kryją się z tym, że sami często pierwsze kroki kierują do Ikei :)

7. Wreszcie - bierze odpowiedzialność
za dziś, za jutro - za świat który tworzymy i pozostawiamy po sobie.
Jednym z świeższych przykładów jest Better Shelter - Ikea wsparła projekt mobilnych, odpornych na deszcz, wykonanych z materiałów z recyklingu "namiotów" dla uchodźców, w których nie tylko mogą zachować prywatność w trudnych warunkach, ale po prostu, na tyle na ile to możliwe, normalnie funkcjonować.


W 2017 r. Ikea rozpoczęła projekt zatrudnienia kobiet - uchodźców z Syrii w Jordanie, o którym więcej przeczytacie tutaj >> W czasie kiedy mąż próbuje zdobyć pozwolenie na pracę, żona zapewnia podstawową pensję rodzinie wyszywając poduszki, koce i inne akcesoria dekoracyjne.

Poza tym marka zadeklarowała, że od 1 stycznia 2020 r. nie kupimy już u niej plastikowych słomek, worków na śmieci czy jednorazowych kubków. Wszystko po to, by nie zaśmiecać Ziemi.


W trakcie pisania tego artykułu trafiłam na tyle różnych wiadomości, że chyba powinna z tego powstać osobna seria #ikea urządza świat ;)

PS Dajcie znać, czy chcecie wpis o tym, jak podrasować meble z Ikei po swojemu :)

8 lipca 2018



To zależy. Tak mogłaby brzmieć odpowiedź na pytanie, czym się kierować przy zakupie mieszkania w kamienicy. Ja nie chciałam usłyszeć takiej odpowiedzi, więc wszystkiego dowiedziałam się od zera i teraz mogę Wam podpowiedzieć, od czego zacząć. Gotowi?


Zacznijmy od początku - czy naprawdę chcesz kupić mieszkanie w kamienicy?


1. Inwestycja w ...?
Na początku myślałam, że szukam swoich czterech kątów już na długi czas. Wiecie, taka piękna wizja skrzypiącej podłogi w idealnym stanie, zdobionych sztukaterii, które wcale nie zostały dziesięć razy zamalowane, oczywiście miejskie ogrzewanie (bo przecież nie piec elektryczny), a do tego przemili sąsiedzi dbające o swoje ukwiecone balkony. Wysokie okna i najlepiej retro meble, których właściciele chcą się pozbyć razem z mieszkaniem, bo swoje nowe kąty wolą urządzić w Ikei i Meblach Vox. W pobliżu park, lokalne warzywniaki i mała kawiarnia. Wizja. 

Bum. Wkracza życie. A raczej pani racjonalność we własnej osobie. 

Ostatecznie zabrnęłam w kierunku inwestycji (czy też tu widzicie WILKA Z WALL STREET).
I tak, to jest pierwsze pytanie, które warto sobie zadać.

Mieszkanie w kamienicy ma być inwestycją czy własnym M na całe życie?
Czy to zabezpieczenie na przyszłość? Lokata kapitału? Przeznaczysz je na wynajem?

Wreszcie - czy jesteś w stanie poczekać, aż znajdzie się wymarzone mieszkanie, czy musz (musicie) przeprowadzić transakcję szybko i bezboleśnie? (O tym, czy szukać na własną rękę, czy z agencją nieruchomości będzie później.)



2. Status rodzinny
Wiele zależy też od tego, czy macie już rodzinę, czy decydujecie się na zakup jako single. 
Przede wszystkim pozwalamy sobie odpowiedzieć sobie na pytanie o potrzeby i czas. Remont jest wymagający, formalności zabierają wiele godzin. Inna kwestia powiązana również z powyższym to metraż. Oczywiście, że super byłoby mieć 120 metrowe mieszkanie z tarasem, ale... czy na tym etapie w życiu? (Tu chyba przesadzam, bo w sumie jestem zdania, że gdyby warunki na to pozwalały, to z chęcią bym się zdecydowała na taką rezydencję :D)

3. Miasto
Prawda jest taka, jak w artykułach o cenach mieszkań. Mamy najprawdziwszy mieszkaniowy boom. Najdroższe mieszkania znajdziecie w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. I nie dotyczy to tylko deweloperów, ale i rynku wtórnego. Dlatego część osób zastanawia się nad zakupem w miejscowościach obok lub oddalonych nie dalej niż 30-40 minut drogi samochodem (bądź pociągiem) od nazwijmy to "metropolii regionalnej" ;)

4. Lokalizacja w tymże mieście
Z mojej perspektywy ważne było to, aby mieszkanie znajdowało się w dobrym punkcie komunikacyjnym, co znaczy: tramwaje i autobusy w pobliżu, ale nie pod oknami. Co prawda hałas nie przeszkadza mi zasnąć jak kamień, ale komfort życia tuż przy głównym trakcie decydowanie spada. Przez jakiś czas wynajmowałam mieszkanie we Wrocławiu przy ul. Białoskórniczej i faktycznie w pokoju od strony ulicy było głośno. 

Zwróćcie też uwagę, ile czasu zajmie Wam podróż z pracy czy uczelni lub do rynku, czy innego ważnego dla Was punktu w mieście.

Kolejna rzecz to dzielnica. Jak wszędzie, są różne - możemy je rozpatrywać w kategoriach: bezpieczne - niebezpieczne, zaniedbane - zadbane, przestrzeń inwestycji lub rewitalizacji i tak dalej.
We Wrocławiu możecie sobie zadawać pytania:
  • "czy Trójkąt jest niebezpieczny?", 
  • "czy na Śródmieściu jest gorzej niż na Trójkącie?", 
  • "czy Biskupin jest najdroższy?", 
  • "czy Nadodrze się zmienia, czy to tylko nowa hipsterska destynacja paru artystów?"
Choć dziś standardowe odpowiedzi włożyłabym raczej między bajki. 
Miejskie legendy są fajne, ale nie dajcie się w nie zbytnio wkręcić!



Mieszkanie w kamienicy - o czym warto pomyśleć przed zakupem?


5. Najbliższa okolica
- Czy śmietniki są blisko i w jakim są stanie?
Śmietniki tuż pod oknami będą śmierdzieć. To był jeden z powodów, dzięki któremu sama odrzuciłam jedno z mieszkań. Zdaję sobie sprawę, że dla części społeczeństwa całe kamienice i mieszkania w nich śmierdzą, ale hej, skoro tu jesteście, to raczej nie należycie do tego grona? 

- Jak wygląda podwórko?
Czy ktoś o nie dba? Czy należy do wspólnoty mieszkaniowej? Czy może do miasta (gminy)?
Czy są tam ławeczki okupowane już od godziny 12:00 przez plotkujące sąsiadki, czy może wędrowców życia z piwem w dłoniach? 

- Jaka droga prowadzi do drzwi wejściowych?
Od podwórka, czy od frontu ulicy? Czy jest oświetlona? Czy przechodzisz obok ksero 24h aka sklep z dopalaczami (choć ciszej ostatnio o nich w mediach, to nadal funkcjonują!) albo restauracji wietnamskiej, której intensywne zapachy będą się roznosić po całym Twoim odpicowanym mieszkanku?

- Czy obok są restauracje / puby / kluby? 
Ekipa ze wspólnoty będzie wiedzieć, czy mają pozwolenie na sprzedaż alkoholu. W ogóle wspólnota będzie wiedzieć o nich wszystko - także to, czy zalegają z czynszem, jak się na co dzień z nimi dogaduje i czy przez 30 lat mieszkania w tej kamienicy coś im się specjalnie naprzykrzało.

- Czy kamienica znajduje się w ciągu kamienic, czy doklejony jest do niej blok z okresu PRLu? A może stoi osamotniona, a wokół niej jest wolna przestrzeń?
Tutaj opcji jest niemal tyle, ile historii niosą ze sobą kamienice.
Jeżeli coś obok niej było wyburzone lub został do niej dołączony blok, warto zapytać o dane dotyczące konstrukcji budynku - czy nie została naruszona.

Jeżeli za oknami jest dziura w ziemi, a lokalizacja znajduje się blisko centrum, możecie być pewni, że szybko znajdzie się deweloper, który zaanektuje działkę na "komfortowe apartamenty w sercu miasta", "nowoczesną oazę w zabytkowej dzielnicy", "wygodne lofty nad rzeką" itp. A co się z tym wiąże? Minimum dwa lata budowy pod oknami. 
Ale to ma też swój plus - jeżeli pojawiają się nowe inwestycje, to znaczy, że dzielnica się rozwija, powstaną nowe restauracje i sklepy czy punkty usługowe.



6. Parking
Ja nie mam samochodu i poruszam się po mieście pieszo lub komunikacją zbiorową, więc dla mnie to nie było istotne kryterium. Mieszkanie w centrum wiąże się z tym, że może być problem z parkingiem - ale to nic nowego.

7. Budynek
Mnie marzyła się stara kamienica, która miałaby klatkę schodową jak ze snów i pięknie poddaną renowacji elewację. Wiedziałam jednak, że mieszkanie w kamienicy to KOMPROMISY. Chyba, że ma się w kieszeni do wydania 1,5 mln ;) Jeśli nie, trzeba liczyć się z tym, że wspólnota mieszkaniowa spłaca właśnie remont dachu, więc klatka schodowa musi poczekać na swoje lepsze czasy co najmniej 5 lat. Albo np. mieszkanie jest mniejsze, za to w dogodniejszej lokalizacji lub wręcz przeciwnie - jest większe niż zakładałaś/łeś wcześniej, ale do kapitalnego remontu i z wysokim czynszem. Albo ma ogrzewanie elektryczne. Brakuje w nim łazienki. Tylko 30% mieszkań jest wykupionych, a reszta to mieszkania komunalne. Generalnie - im więcej wiesz o samym budynku, tym lepiej.

Tutaj na pewno musimy sprawdzić, jak wspólnota jest zarządzana, jakie remonty i kiedy zostały wykonane, jaki jest stan techniczny budynku, jaki jest np. plan zagospodarowania przestrzennego okolicy, czy obszar podlega rewitalizacji, a może już jest objęty ochroną zabytków. Wreszcie - czy mieszkania są wykupione przez prywatnych właścicieli, czy może część z nich należy do miasta. 

Kolejną sprawą jest tutaj grunt - może być własnościowy, a może być oddany w wieczyste użytkowanie.

A na koniec...


Na końcu zapytajcie siebie, czy na pewno mieszkanie w kamienicy jest tym, czego szukacie. To piękne marzenie, tak jak pisałam Wam w poprzednim tekście, ale i ogromne wyzwanie. 

W części 2 skupię się już na elementach, na które warto zwrócić uwagę już w samym mieszkaniu, czyli np. piętro, okna, drzwi, podłogi i... sąsiedzi ;) W następnej poruszę sprawy formalne - to również ważne czynniki, kształtujące ostateczną decyzję.

mieszkanie w kamienicy - fot. Andrea Papini

Jeszcze 1,5 roku temu nie myślałam o własnym mieszkaniu. Migotało w sferze marzeń, ale kończyło się na przeglądaniu Pinteresta i starych zdjęć Wrocławia. Okazało się jednak, że dojrzewanie do decyzji o poszukiwaniach przyszło szybciej niż mogłam się tego spodziewać, los sporządził listę swoich przypadków (czy też może przeznaczenia) i jesienią, po cichu, ale z potrojoną intensywnością zaczęły się poszukiwania.


Wiedziałam, że to nie może być po prostu mieszkanie w bloku. Wychowywłam się w domu z ogrodem, gdzie miałam swoją przestrzeń. Poza tym - inaczej ogląda się mieszkania, jeśli jest się zwyczajnie wyższego wzrostu ;) 1.78 m to nie 1.50 m i sufit zbliża się bardziej niż się tego spodziewamy.

Kamienice mają swój charakter, historie i wymagania. Nie każdemu spodoba się ostrzelany budynek z rozpadającymi się balkonami, ani cukierkowa kamienica z kafelkami pamiętającymi międzywojnie (choć szczerze nie rozumiem tego!). Mam jednak nadzieję, że z ciekawością będziecie tu zaglądać i dzielić się swoimi doświadczeniami!

Mieszkanie w kamienicy - skąd pomysł na blog?


Zacznę od fragmentu piosenki George'a Ezry "Pretty Shining People":

Man help me out
I fear I'm on an island
In an ocean full of change

Dlaczego powstało to miejsce w sieci?
Dlatego, że nie było go wcześniej (NO SZOK, DLA MNIE TEŻ).
Gdyby nie moja sprytna agentka nieruchomości, chyba umarłabym ze stresu.

Jedna z moich inspiracji przy szukaniu mieszkania - fot. Helen Edwards z recycledinteriors

Choć jestem osobą raczej mocno stąpającą po ziemi, to poziom emocji był tak duży, że nawet sobie tego nie wyobrażacie (chyba, że przeszliście to samo...)

A dodajcie do tego jeszcze, że nadal chodzicie codziennie do pracy, która także dostarcza wrażeń, wymaga zaangażowania, elastyczności i utrzymywania pozytywnych relacji z ludźmi. A jedyne o czym marzycie w pewnym momencie, to spędzenie chwili w ciszy, bez podejmowania decyzji. Bez telefonu i piętrzących się problemów do rozwiązania.

Jakby tego było mało, dzieje się też przecież życie prywatne. Szczęścia z nieszczęściami przeplatają się parami i mnożą w tempie prędkości światła.

Choć znam przypadki, gdy kupiec ogląda 3 mieszkania, następnego dnia dokonuje wyboru, załatwia formalności i po kosmetycznym remoncie wprowadza się w swoje cztery ściany, to w moim przypadku tak nie było.

Nie bójcie się, nie chcę Was zniechęcić do kamienic - wręcz przeciwnie!
Mam nadzieję, że dzięki lekturze tego bloga, spojrzycie na nie z podobną wrażliwością. 



Dzięki własnym doświadczeniom wiem, gdzie czyhają pułapki. Przede wszystkim te w naszej własnej głowie. I między innymi tymi rzeczami będę się z Wami dzielić.

Kiedy stare łączy się z nowym - fot. Anothersideofthislife-cate.blogspot.com

Co przeczytasz na blogu Mieszkanie w kamienicy?


Dobre pytanie!

Na pewno pojawią się tu opowieści o wrocławskich kamienicach (jeśli jesteście fanami czynszówek, a nie mieliście okazji słuchać jeszcze audycji radiowej Joanny Mielewczyk w Radiu Ram - koniecznie to nadrabiajcie). Chętnie podyskutuję z Wami na tematy remontowe, rozłożę na czynniki pierwsze okna, podłogi i drzwi, podzielę się estetycznymi smakami z urządzania wnętrz i na tyle, na ile własne doświadczenia i wiedza mi pozwolą - sprawami formalnymi i organizacyjnymi.

Instagram

Mieszkanie w kamienicy. Theme by STS.